Pogoda skiepściła się na całej linii. Od kilku dni leje i jest zimno. Zaczęła się prawdziwa jesień z całą jej szpetotą. Najgorszy jednak jest barak słońca, który jak zwykle bardzo źle wpływa na moją psychikę. Smuteczki i beznadzieja to standard o tej porze roku! I tu cieszę się, że czas płynie.
Na domiar złego...
Wczoraj, w drodze powrotnej z pracy do domu dopadł mnie deszcz, a właściwie tak lunęło, że zanim dotarłam do przystanku autobusowego, to przemokłam do suchej nitki!
Przystanek dla tego autobusu był końcowym, ale i początkowym. Kiedy więc podjechał i wszyscy wysiedli, ja - zziębnięta i przemoczona - wsiadłam. Zostałam jednak w sposób chamski i bezpardonowy wyrzucona z autobusu, i nie pomogły prośby ani tłumaczenia.
Cham buraczany, oderwany od pługa wykrzyczał mi w twarz, że teraz to on ma 20 min. przerwy, które należą się mu" jak psu kiełbasa", i nikt nie będzie mu przeszkadzał!
Osłupiałam! Wyszłam, a on zamknął za mną drzwi. Marzłam te 20 min. zastanawiając się cały czas nad tym, w czym miałbym mu przeszkadzać?!
Nikczemność ludzka nie zna granic!
Bardzo współczuję. Zły człowiek z tego kierowcy. Przykre i smutne):
OdpowiedzUsuńNo bardzo smutne. Ja rozumiem,że musiał mieć przerwę, ale trzeba być przede wszystkim człowiekiem...
Usuńdopiero dziś dotarałam i przywedrowałam... z następnego posta.
OdpowiedzUsuńSą ludzie i ludziska...
mam nadzieję, ze rozgrzana już jesteś i nie nabawisz się jakiejś infekcji
dzięki Bogu wszystko jest OK...ja tez pracuję z ludźmi i są momenty, że mam wszystkiego po dziurki, i nawet wypalona już (chyba) jestem, ale empatii na szczęście nie utraciłam...
Usuńto przysiadam i słucham.... wyciszenie...
Usuńprzyda się... sporo emocji, ludzi, codzienność pędzi..
Postawić się ... czy uciekać... czy chować...
wiele zależy od sytuacji...i charakteru...
Usuń