Mój merc spisał się, jak zawsze dobrze, gorzej z moją kondycją. Nogi bardzo słabe, pozbawione mocy. Ledwo dojechałam z powrotem.
Pogoda nie najgorsza, chociaż mogłoby być lepiej. Przeszkadzał bardzo ostry i w porywach dość silny, zmienny wiatr.
Trasa, jak na pierwszy raz o połowę krótsza niż zazwyczaj, ale ciekawa.
Przez przypadek odkryliśmy bardzo fajne, zaciszne, prawie dziewicze miejsce.
Oprócz szumu traw i stada łabędzi nikogo wokół...przynajmniej na razie.
W przyszłym tygodniu, jak pogoda dopisze, wybierzemy się tam na piknik.
Pozdrawiam niedzielnie :))