Translate

niedziela, 31 maja 2015

Sezon

rowerowy rozpoczęty. Trochę późno, ale lepiej późno niż wcale ;). 
Mój merc spisał się, jak zawsze dobrze, gorzej z moją kondycją. Nogi bardzo słabe, pozbawione mocy. Ledwo dojechałam z powrotem. 
Pogoda nie najgorsza, chociaż mogłoby być lepiej. Przeszkadzał bardzo ostry i w porywach dość silny, zmienny wiatr.
Trasa, jak na pierwszy raz o połowę krótsza niż zazwyczaj, ale ciekawa.
 Przez przypadek odkryliśmy bardzo fajne, zaciszne, prawie dziewicze miejsce.
Oprócz szumu traw i stada łabędzi nikogo wokół...przynajmniej na razie.
W przyszłym tygodniu, jak pogoda dopisze, wybierzemy się tam na piknik.




Pozdrawiam niedzielnie  :))

wtorek, 26 maja 2015

matczyna miłość



„Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność,
 nie szczędzi ofiar, płacze a przebacza, 
odepchnięta wraca - to miłość macierzyńska."

                                                                                                  Józef Ignacy Kraszewski



Powiadają, że od urodzenia  dziecka aż po jego pełnoletność czyli co najmniej 18 lat, przepełnione jesteśmy
ogromnym o niego lękiem. I, że do tego strachu można przyzwyczaić się tak, jak do filiżanki codziennej porannej kawy?! Ale to nie prawda, to bzdura totalna! I my, prawdziwe matki to wiemy! Bo tak na prawdę niepokoimy się, trwożymy i zamartwiamy przez całe nasze życie. Po opuszczeniu gniazda przez "pisklę" grunt osuwa się nam spod nóg, opadają długo rozpostarte skrzydła a my nie umiemy znaleźć dla nich nowego miejsca. Długo "fruwamy" w poszukiwaniu kolejnego zajęcia. Pochlipując po drodze, a nawet zalewając się hektolitrami łez zarzucamy  sobie brak właściwej opieki nad onymi. Obraz wyrodnej matki, pomimo bezgranicznego poświęcenia, jawi się nam codziennie przez długi czas. I nawet jak już wiemy, że pisklę ma nowe bardzo przytulne i bezpieczne gniazdko to niepewność nadal  bierze górę nad rozsądkiem....bo tak na prawdę, jak nie widzimy na co dzień, to co my tam wiemy?! Myśli straszne kłębią się i rozpychają a jedna od drugiej bardziej przebiegła i perfidna jest - a czy dobrze się odżywia, a czy nie nadużywa....tych no, używek! A czy zimą nosi ciepłe ubrania, czy wystarcza mu "od pierwszego do pierwszego"...czy jest dobrze traktowany, szanowany, niewyzyskiwany, nieprzemęczony, nieprzepracowany, czy umie odnaleźć się w tej strasznej dżungli życiem zwanej....?! Oj!!!!!!!!!!!!!!!!

Prawdziwa matka boi się, ,bo kocha dziecko miłością przeogromną.

Moje Kochane, kochajcie - kochajcie całym sercem a wszystko będzie dobrze :)

piątek, 22 maja 2015

piątek - piąteczek.... :)

Zapowiada  się piękny, słoneczny dzień. Szkoda, że trzeba pędzić do pracy!
U mnie trwa akcja "drzewo", która zakończy się dzisiaj po południu i ....spokój!
Jutro akcja "pomidory".

Miłego, ciepłego i spokojnego weekendu Kochani  :)

Zdjęcie zrobione o szóstej rano - prawda,że pięknie :)



a teraz już wybywam, pa :))

niedziela, 17 maja 2015

niedzielne granie - na smętną nutę

Pogoda zbiesiła się na całego. Jest niesamowicie zimno a wiatr potęguje jeszcze to zimno.
W takich chwilach nic się nie chce. Brakuje ciepła, brakuje optymizmu i planów na najbliższy czas.
Wszystko zawiesza się. Jest czekanie na ciepłe dni. 
Po ostatnich wydarzeniach zdrowotnych Marudy, trwających od lutego, sama ze sobą do ładu nie mogę dojść.  Miałam nadzieję na słońce i ciepło, które jest zbawienne dla mojej ogólnej równowagi.
Tak, wiem gdzie mieszkam! I powinnam pogodzić się z tym, że taka a nie inna pogoda tu jest - szczególnie wiatr! Ale mam nieodparte wrażenie, że z roku na rok jest coraz gorzej.
Pewna myśl kiełkuje mi w głowie od pewnego czasu. Mianowicie przeprowadzka. Czy się zrealizuje 
czas pokaże.
Dzisiaj, pomimo tego, że sezon grzewczy zakończony, rozpaliłam w piecu. I nie dlatego, że jest jakoś szczególnie zimno w domu ale dlatego, żeby było choć trochę przyjemniej.

Moje życia umilacze :)

Pozdrawiam :)



                  

sobota, 16 maja 2015

sobota - praca w ogrodzie

Dzisiaj było przyjemne z pożytecznym, czyli praca w ogrodzie.
Ogród nie jest duży i ogólnie zadbany więc praca w nim to czysta przyjemność.
Ogród odkąd pamiętam sprawiał mi niesamowitą frajdę. Dla mnie to super miejscówa u najlepszego psychologa. Wyciszam duszę, męczę ciało, układam rozsypane puzzle. 
Największą radochę, jak wiecie, sprawia mi koszenie trawy.
Postanowiłam, że w tym roku kosić będę na "wyższych kółkach", co oznacza, że kosić będę  częściej.

Zaczęłam, ma się rozumieć, od wykoszenia trawy a potem porzeczki - opieliłam i podlałam Humusem 

W tym roku będzie urodzaj na czerwoną...

czarna natomiast postanowiła odpocząć - szkoda, bo uwielbiam :)


Maruda wyczyścił i wymienił wodę w "oczku wodnym",  które służy jako wodopój dla spragnionych skrzydlatych. Jest tam też żabia rodzina.
płazy idealnie wpasowały się w tło :)))

no i pierwsza odważna w czystej ale lodowatej wodzie


nasi pomocnicy jak zawsze na stanowiskach ;)))


no i jeszcze trochę ogrodu :)

pięknego wieczoru i do następnego miłego :)

czwartek, 14 maja 2015

czwartek - popołudnie


Najpierw było tak :


:)))))

a potem tak, ale też jakoś bez wielkiego entuzjazmu ;)))


hmmm....nie wiem o co chodzi? chyba pogoda nie odpowiada, bo zimno i smętnie. Przez to ciągle siedzą w domu...i śpią.

Trochę ogrodu, i tego co z ogrodu :))


I jeszcze to na czym lubię zawiesić oko - mam na myśli horyzont :)



Miłego wieczoru i ciepełka.... :))