Translate

sobota, 31 sierpnia 2013

Wydźwięk...

Uważaj na swoje myśli, stają się słowami

Uważaj na swoje słowa, stają się czynami

Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami. 

Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem. 

Uważaj na swój charakter, on staje się Twoim życiem.

                             
                                                                Frank Outlaw

piątek, 30 sierpnia 2013

Układanie codzienności...

"Miej czas na pracę- jest ceną sukcesu.
Miej czas na rozmyślania- jest źródłem siły.
Miej czas na zabawę- jest eliksirem młodości.
Miej czas na czytanie-jest skarbnicą mądrości.
Miej czas na życzliwość- jest drogą do
                                    szczęścia.
Miej czas na miłość- jest pokarmem duszy.
Miej czas na dzielenie się- życie jest zbyt krótkie,by chować je dla siebie.
Miej czas na śmiech- jest muzyką serca.
Miej czas na przyjemności- to nagroda za Twoją
                                        pracę.
Miej czas na marzenia- przybliżają Cię do
                                       gwiazd.
Miej czas na planowanie- wtedy wystarczy Ci czasu na pozostałe dziesięć spraw."




VIP-y


środa, 28 sierpnia 2013

Mleko się rozlało...

Jeszcze nie wypowiem tego słowa, jeszcze nie, jeszcze poczekam. Wiem,że nieuchronnie się zbliża... Póki co, cudownie ciepło, bezwietrznie, nad wyraz spokojnie. Żywozielone kolory otoczenia i jaskrawe promienie słońca napełniają szczęściem moje serce i moje oczy. Ranki zwiastują to i owo... a wygląda to tak:
oraz pełno wszędzie jegomości z krzyżem na plecach...tu uchwyciłam tylko jednego, żeby nie straszyć
a w ogrodzie pierwsze maśluchy...
to dzionki są urocze, takie właśnie lubię...o, tu zabłąkana jedna puchowa pierzynka :)
 jak widać, nie tylko ja jestem szczęśliwa :)

Miłego wieczoru.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Podaj dalej :)


To jest filmik, który powinien być zapisywany na receptę chorym i zdrowym, wesołym i smutnym, biednym i bogatym. KONIECZNY.
Tylko 4 minuty.




Z bloga "Pełnia lata w domu Tymianka"

podaj dalej :)

sobota, 24 sierpnia 2013

Sobotnie popołudnie...

Nic dzisiaj nie napiszę. Palec boli... u nogi, co się przekłada na 
ogólną całość. Tylko kilka popołudniowych ujęć:

powidła...smażone od rana do popołudnia ,  super kolorek
               
Miłego wieczoru i dobrej nocki :)

piątek, 23 sierpnia 2013

Piątkowe popołudnie...

Odstresowałam się po całym tygodniu wytężonej pracy, robiąc to co lubię najbardziej na świecie, czyli...kosiłam w pocie czoła (bo słoneczko pięknie przygrzewało) trawę!
Dzisiaj to ją wygoliłam prawie przy samej "skórze", na zero,
niemalże. Po ostatnich nocnych ulewach, a raczej zlewach rośnie
jak szalona tak, że tydzień przerwy to za mało. Rozprawiłam się więc z "zarazą" :). Tak sobie myślę, jak niewiele już, potrzeba mi  do szczęścia.

Dzisiaj zostałam obdarowana koszem pięknych węgierek. Zabiorę się jednak za nie jutro, bo dzisiaj, to już za wiele szczęścia na raz.
trochę ogrodu...


A teraz lecę oglądać "Pieniądze to nie wszystko"...kocham ten film :))))

czwartek, 22 sierpnia 2013

Pożółkła fotografia...


Drewniana ławeczka jak kości pogrzebanych
 -Mocno spróchniała i na wpół rozsypana....

Wiatr nuci cichutko swoją dla nich kołysankę
A drzewa szepczą o chwilach nasączonych blaskiem.

Już nie usłyszą śpiewu ptaków o poranku
Nie poczują ciepła promieni słońca o świcie
Ani zapachu sosnowego lasu po wiosennym deszczu
Nie dojrzą lekkości spadających liści jesienią....

Spokój, wieczny spokój.

Wspominam chwile dobre
I uśmiecham się do Ciebie...
A fotografia na której jesteśmy
Bardzo już pożółkła.

                                                  Mama Maminka                                                                                                                       

Światło i cień... c.d.


środa, 21 sierpnia 2013

Pożółkła fotografia...

Dzień jakoś tak mnie nastroił, że wracając z pracy zajechałam po drodze na cmentarz. Odwiedzam, od czasu do czasu, grób koleżanki z dawnej pracy. Zmarłej kilka lat temu, o wiele za wcześnie, z powodu wielu chorób układu krążenia. Za każdym razem mam wrażenie, że tylko ja opiekuję się jej grobem. Opieliłam miejsce wokół granitowej płyty. Zagrabiłam, usunęłam zeschnięte kwiaty, które ostatnio przyniosłam . Postawiłam świeże, doniczkowe. Do wazonu, pożyczyłam  z krzaka przy sąsiednim grobie( który też uporządkowałam), piękną chabrową kulę hortensji. Myślę, że właściciel owej kuli nie miałby nic "na przeciwko". Drewniana ławeczka obok, jak kości pogrzebanych, mocno spróchniała i na wpół rozsypana. Wiatr  nucił cichutko swoją dla Nich kołysankę, a drzewa szeptały o chwilach nasączonych blaskiem. Spokój, wieczny spokój. Zaduma, wspomnienia, nostalgia. I refleksja. Takie miejsca są idealne do tego, aby na chwilę zatrzymać się. Usłyszeć śpiew ptaków, poczuć ciepło promieni słońca, zapach sosnowego lasu, 
dojrzeć lekkość spadających liści. I pomyśleć. Zawsze czytam na nagrobkach imiona i nazwiska nieżyjących, daty urodzenia i śmierci. Liczę przeżyte lata i zastanawiam się jakie mieli życie i jakimi byli ludźmi?
Czy byli dobrzy, czy źli? Czy byli uprzejmi lub nie? Wykształceni czy prości, ale dobroduszni. Jak traktowali swoich najbliższych? 
Myślę też o Niej. Miała bardzo ciężkie życie u boku męża alkoholika i brutala. Trwała jednak przy nim do końca i do końca zawsze go usprawiedliwiała. Psycholodzy powiedzieliby,że była typową ofiarą swojego kata. Może to i prawda. A może najzwyczajniej w świecie bardzo go kochała.

Wspominam chwile dobre
I uśmiecham się do Ciebie...
A fotografia na której jesteśmy
Bardzo już pożółkła.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

P.s... do posta "Dziwna rzecz"

Kapsaicyna zawarta w żywności w niewielkich dawkach pobudza trawienie i "rozgrzewa" organizm, w większych dawkach może jednak powodować uszkodzenia wątroby. 


wot i wsio :)

sobota, 17 sierpnia 2013

Lecie trwaj...

Ciepło, ciepełko, ciepełeczko...jak ja kocham taką pogodę!
I choć niektórzy piszą, że jesień zaczyna już pukać do drzwi, to u mnie drzwi dla niej absolutnie zamknięte.
Brzozy co prawda zrzucają  te swoje oskrzydlone orzeszki, drzewka Matki Boskiej wytrwały w kolejce, a kombajny na wyścigi strzygą głowy zbożom, to ja na razie nie przyjmuję do wiadomości.
Przetwory prawie na mecie. Dżemy, soczki, musy, nalewki, ogórki
(tymi ogórkami to chyba pół bloga zasypałam). Teraz czekam na węgierki. A wszystkiego po trochę, w ilościach przyzwoitych. Takie ilości jakie potrzeby. Mam nadzieję,że ogórki udadzą mi się w tym roku!
Nie wiem co się zadziało, teorie są różne, ale przez ostatnie dwa lata z rzędu nie udawały się.
Młodzieniaszek Dżeki vel Gufcio wsiąka całym sobą w rodzinę.
Wycisza się, a długie spacery tak go wykańczają, że w nocy chrapie jak stary. Teraz też śpi, na dworze, powalony przez upał. 

kilka zdjęć ze spaceru...









wtorek, 13 sierpnia 2013

Dziwna rzecz...

Po bardzo "intensywnym",pod każdym względem, pierwszym
tygodniu urlopu, postanowiłam w połowie drugiego, przejść na bardziej higieniczny tryb życia. No i tak: odstawiłam kawę, a  zamiast niej włączyłam różne herbaty, przeważnie ziołowe z dodatkiem 2 łyżek świeżo wyciśniętego soku z cytryny plus szczypta, do każdej filiżanki, pieprzu cayenne. O walorach zdrowotnych owego pieprzu nie będę się rozpisywać, można przeczytać w internecie. Dalej, odstawiłam całkowicie alkohol, choć i tak piję niewiele (towarzysko). Zmieniłam jadłospis, przechodząc na dietę śródziemnomorską. Tu wspomagałam się wskazówkami z książki "Dieta greckiego doktora", czyli oliwa z oliwek, dużo owoców, ryby, głównie łosoś pieczony lub grillowany,
trochę migdałów. Słowem, produkty o niskim indeksie glikemicznym. I ok. Z upływem czasu zauważyłam niesamowity przypływ energii i powolną utratę wagi. Po powrocie do pracy,
lżejsza o ponad 3 kg, postanowiłam wykonać kontrolną morfologię, profil lipidowy(wcześniejsze wyniki były ponad normę) oraz nie wiem dlaczego, również próby wątrobowe. I tu dziwna rzecz się zadziała...w morfologii zmiany-leukocytów tylko 3,66 oraz przesunięcia w rozmazie, próby wątrobowe podwyższone do wartości trzycyfrowych. No profil lipidowy idealny, ale inny nie mógłby być! Koleżanki się zmartwiły...bardzo serdecznie 
dziękuję za troskę :). A ja kwitnąca do tej pory, tryskająca energią
nagle czuję się chora. Siła sugestii. Dzisiaj byłam na kolejnym pobraniu krwi, celem dalszej diagnostyki. Mam nadzieję,że to jakaś pomyłka. Bo tak naprawdę nic a nic mi nie dolega...chociaż w nocy czułam pieczenie w okolicy wątroby...chyba :))). No i trza mi było
prozdrowotnie? A starzy nałogowcy zawsze mówili: "kto pije i pali ten nie ma robali". Tylko nie wiem czy jeszcze żyją!?

A poza tym miło...synuś ponownie odwiedził, co prawda tylko na kilka dni, ale dobre i to. Ma wspaniałe plany na najbliższą przyszłość, o których nie chcę głośno,żeby nie zapeszać. Maruda czuje się o wiele lepiej. Na rowerze pokonuje coraz większe odległości, nabiera kondycji. Pieski, po 3 tyg. integracji, żyją jak brat z siostrą. Czasami młody atakuje staruszkę, ale ona znosi to cierpliwie :).

tradycyjnie...zdjęcie i miłego dzionka

sobota, 10 sierpnia 2013

Żeby zima nie zawstydziła...





Tylko kiedy...

Powiem światu, że już dość
Że głowa boli od nadmiaru trosk
I nie słyszy śpiewu ptaków o poranku

Powiem światu, że już dość
Że plecy bolą 
A brzemię codzienności wygina je w garb

Powiem światu, że już dość
Że nogi wędrówką zmęczone
A stopy nie czują ciepła letniego piasku 

Powiem światu, że już dość
Bo życie kieratem odczarowane
I rozsypane jak puch dmuchawca na wietrze

Powiem światu!

Tylko kiedy... 

                                         Mama Maminka