Translate

niedziela, 31 grudnia 2017

2018 - co ci przyniesie...



Szósty rok osobisty (znajdują się w nim Czwórki)

Osoby, które w tym roku wchodzą w wibrację Szóstki mają wielkie szczęście. W waszym życiu skończy się czas chaosu, nieuporządkowania, braku stabilizacji czy przykrych niespodzianek. Teraz wszystko wskoczy na bezpieczne tory. Odnajdziecie swoje miejsce w życiu. Rozpoczęte sprawy i przedsięwzięcia, po początkowych perturbacjach, w końcu zaczną iść po waszej myśli. Znajdziecie przyjemność i satysfakcję nawet w najbardziej prozaicznych zajęciach. Zauważycie szanse na lepsze życiowe perspektywy. Ten rok będzie dla was nagrodą za wcześniejsze starania, ciężką pracę i niełatwe czasem decyzje.

W życiu zawodowym zapanuje spokój. Poczujecie się spełnieni i zadowoleni. Nie czując presji walki i przebojowego dążenia do przodu, nieco sobie odpuścicie. Praca zejdzie na dalszy plan i pozwoli wam znaleźć czas na realizację innym planów i pomysłów na życie. Uda wam się w końcu przeczytać zaległe książki, obejrzeć ulubione filmy i seriale, chodzić na koncerty i do teatru. Dzięki waszemu pozytywnemu, pełnemu zrozumienia nastawieniu do ludzi, uda wam się osiągnąć bardzo dobre relacje ze współpracownikami, co zaowocuje poprawieniem wydajności waszej pracy, mniejszym nakładem czasu i energii. Warto wykorzystać swoją sieć kontaktów do poszukiwania nowej, bardziej satysfakcjonującej pracy.




Kochani, oceanów miłości, dobrych ludzi wokoło i dobra wszelkiego, życzliwości, optymizmu, odwagi w podejmowaniu decyzji życiowych, zdrowia a także słońca i ciepła, no i marzeń, bo tylko one nadają życiu sens, i niosą nadzieję...

Uciekajcie od toksycznych ludzi - od zazdrości i zawiści, od przerostu treści nad formą i chorej ambicji, a nade wszystko od agresji. Urodziliście się jako Istoty wolne i nic Was nie ogranicza, ani otaczający świat , ani wszechświat, jedynie drugi człowiek i Wy sami... 

Niech Wam się wiedzie, a Bóg niech błogosławi...    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥





wtorek, 26 grudnia 2017

Drugi dzień Świąt...

z totalnym lenistwem! Na szczęście z piękną pogodą, która pozwoliła ruszyć tyłek z kanapy i wyruszyć przed siebie! Życie w ciągłym ruchu - czasem pozornym, spowodowało, że te wszystkie świąteczne wypoczywajki strasznie mnie męczą. Nie umiem biernie odpoczywać. 
Jedynie latem, kiedy jest na prawdę ciepło, słonecznie, pozwalam sobie - bez odczuwania dyskomfortu - na leżakowanie...

Zrobiłam trochę zdjęć najbliższej okolicy. Krajobraz zmienia się błyskawicznie. Ludziska budują się na potęgę. Prawdopodobnie spowodowane jest to tym, że w naszej gminie dość szybko uzyskuje się pozwolenie na budowę. Miejsce też bardzo atrakcyjne.
Ceny działek zróżnicowane - od 145 tys. na łąkach (czyt. tereny zalewowe), do 250 tys. z wyasfaltowaną drogą, z przyłączami i oświetleniem. Mowa tu o działkach 1000 m2. 
Te działki to działki na uboczu. Ceny tych bliżej morza sięgają nawet 300 tys.

Nad morze niestety się nie wybrałam, chociaż bardzo chciałam! Mój pies jak widzi wodę, to dostaje szału. I niezależnie od pory roku wskakuje do niej i pływa, po prostu. Dlatego dzisiaj odbiłam w przeciwną stronę.
 Tu resztki lasu, który jest własnością prywatną i z pewnością niebawem pójdzie pod topór...
 Tak jak ten tu, na poniższych zdjęciach...
 To są działki do 150 tys. - chcielibyście mieć taka działkę?
 Ktoś zrobił sobie odwodnienie, kosztem drugiego...
 Miłego dla Was :)






Przed i poświątecznie

No i co? I prawie koniec! Niby święta  jeszcze  trwają, ale gdzieś tam, z tyłu, na plecach czuje się już oddech jutrzejszego dnia. Dnia pracy.

A jak było?
Szaleństwo przedświąteczne jednak mnie dopadło! Miało być niespiesznie, a wyszło jak zwykle!
Dobrze, że w tym roku wigilia wypadła w niedzielę. Jak dla mnie, co roku może być w niedzielę. Było mnóstwo czasu na przygotowanie wszystkiego, począwszy od potraw, poprzez świąteczny stół, czy ostatni szlif domu, aż po ogarnięcie samej siebie...bo do czarownicy na miotle niewiele mi brakowało.

Wigilia w gronie bliskich i najbliższych. Niestety nie było tych , na których najbardziej mi zależało...Było mi trochę smutno z tego powodu. 
Pogoda też swoje dołożyła - wiało i lało!
 Ale ciepły, przytulny, odświętnie udekorowany domek koił duszę i przepełniał serce radością...
 Udało mi się nawet upiec chleb. Nie było z tym większego problemu, bo skorzystałam z gotowej mieszanki. Wyszedł wspaniały - polecam!

Dzisiaj pogoda o niebo lepsza, jest szansa na dłuuugi spacer. Piesek z niecierpliwością i błaganiem w ślepiach czeka na wyjście! Wczoraj wynudził się jak nigdy - po 1. lało, a po 2. nikomu się nie chciało :/

Miłego, dalszego świętowania... :)

czwartek, 21 grudnia 2017

Wesołych Świąt


Kochani, niech każda chwila świąt Bożego Narodzenia 
przyniesie Wam pokój i radość, a Nowy Rok obdaruje 
pomyślnością i szczęściem...



"Dzieciąteczko usnęło na sianku,
owinięte w chuścinę Matczyną,
ledwo tli się oliwa w kaganku
świat w ciemności
wciąż nie chce Go przyjąć..."



Pasta i ciasteczka


A gdybyście mieli jeszcze ochotę na pastę z wędzonego pstrąga, to podaję przepis. Sprawdzony!

Pasta z wędzonego pstrąga by Robert Makłowicz

- 400 g wędzonego pstrąga
- 5 łyżek słodkiej śmietanki
- 1 cytryna
- sól i świeżo zmielony pieprz (najlepiej cytrynowy)
- bagietka
- koperek (do dekoracji)
- kawior (niekoniecznie)

Pstrąga obrać z mięsa. Dodać śmietankę, skórkę otartą z cytryny, doprawić solą i pieprzem, zmiksować.
Świeżą bagietkę pokroić w kromki grub. 1/2 cm. Posmarować pastą na grubość 1/2 cm. Przybrać jak na poniższym zdjęciu.

Ja moją będę robić w sobotę, dlatego na razie zdjęcie z książki... :)




Ciasteczka maślane (z powodu cen masła można powiedzieć - na bogato)

- 300 g masła
- 4 szklanki mąki
- 5 żółtek
- 2 łyżki jogurtu naturalnego
-  1 szklanka cukru pudru
- skórka otarta z 1 cytryny

Masło posiekać z mąka, dodać cukier, skórkę, jogurt (lub śmietanę), zagnieść ciast , włożyć na 1 godz. do lodówki. A potem to już chyba wiecie... ;)




poniedziałek, 18 grudnia 2017

Niespiesznie

Od kilku dni mamy niewielki mróz, który pięknie oszronił całą okolicę. Dzięki temu zrobiło się milej dla oka i lżej na sercu. W południe pojawiło się na chwilę słońce, jednak wystarczyło by przepędzić zły nastrój i niechęć do rzeczywistości.

W sobotę zaopatrzyłam się w warzywa , w ilościach hurtowych - 10kg marchwi, 10 kg buraków, 10 kg cebuli i 30 kg ziemniaków. Pan, który handluje warzywami z giełdy, był tak uprzejmy, że za niewielką dopłatą przywiózł mi cały zakup do domu. Znowu będzie spokój na jakiś czas.

Nastał ostatni tydzień oczekiwania - u mnie niespieszny. I choć jest jeszcze kilka spraw do załatwienia i rzeczy do zrobienia, to staram się nie nakręcać . Dozuję obowiązki i ze spokojem po kolei wszystko realizuję. Dobrze by było, żeby niedziela czyli dzień wigilii był prawdziwym świętem, takim bez gotowania i całej tej spinki! Mam nadzieję, że taki będzie.

Prezenty już są. Miało nie być, ale są. No bo jak to tak bez prezentów? I paczka w drodze
na Zieloną Wyspę. Wszystko jak trzeba, jak być powinno...

Nawet ozdoby - których też miało nie być, bo niby nie cieszą - są! Ale takie małe, można powiedzieć symboliczne. I karteczki świąteczne, wysłane w ubiegłym tygodniu....


Niebawem stanie też choinka... :)