Translate

wtorek, 30 września 2014

***




                                zachodni wiatr
                                uwodzicielsko kołysze biodrami
                                jesień w ciepłej spódnicy





                                

                                  

wtorek, 23 września 2014

Astronomiczna

jesień rozpoczęła się klasycznie: czyli obfitym deszczem, silnym i porywistym wiatrem oraz znacznym ochłodzeniem. Przeżyłam mały szok termiczny, bo wczoraj było  ciepło a przedwczoraj wręcz ciepluchno.
Dzisiaj nagle trzeba było wskoczyć w inną odzież, kurtkę z kapturem i półbuty. 
Noc była ciężka. Szalejąca wichura budziła mnie kilkakrotnie. Psy też były niespokojne-głównie dlatego, że na dworze ciągle coś stukało i pukało. W dalszym ciągu wieje, ale z mniejszym natężeniem. No i zaczęło się! Jesień!

jesienne niebo
błękitne rydwany chmur ciągną
obfity deszcz


Wczoraj po południu było jeszcze spokojnie i słonecznie



I jesienne "kompozycje"...nadal kwitnie moja biała róża :)



Spokojnego wieczoru :))

sobota, 20 września 2014

help...help mi!


Nie jestem przesądna. Staram się rozumieć i zrozumieć - chociaż wiem, że nie wszystko da się rozumem.
 Trzynastka nigdy nie była dla mnie pechowa. Mieszkam nawet pod trzynastką (i dobrze mi z tym)!
Zdarzają się oczywiście różne "pechowe" życiowe zawirowania, ale czy to jest wina trzynas(tego)tki - trudno powiedzieć! Nigdy nie zwracałam na to uwagi...w myśl zasady - "kto wierzy w gusła, temu dupa uschła"!!!
Jednak, w ubiegłym tygodniu, dokładnie trzynastego, po odpaleniu komputera pojawiły się, na każdej otwieranej stronie, nachalne, agresywne, kłujące  oko i świdrujące mózg reklamy
Jest ich pełno!!!!!!!!!
Nie wiem jak się pozbyć tego gówna!
Próbowałam "coś tam" zablokować w ustawieniach, ale potem nie otwierała mi się poczta!
Czy Ktoś wie jak sobie z tym poradzić??! 
Bardzo mnie to wqrwia  i zniechęca! Pozbawia przyjemności korzystania z kompa!


Jak wiecie, to podpowiedzcie, proszę! 

:))

piątek, 12 września 2014

Z archiwum...



Naucz mnie chodzić między kroplami...

Budzę cię śpiewem ptaków o poranku
A usypiam koncertem cykad w letnim ogrodzie
Rozsiewam barwy kwiatów tęczą malowane
I patrzę jak chodzisz między kroplami.

Promieniami słońca spoglądam za horyzont
A wieczór chłodzi twoje rozgrzane ciało,
Słychać szepty traw...i zapachy, które tak uwielbiasz
Łap mnie w swoje ramiona i rozkoszuj się chwilą...

...zanim odejdę.




Dobrego piątku Kochani :)

wtorek, 9 września 2014

Legalna blondynka...


Żyję ostatnio bardzo intensywnie. Nie mam czasu na blogowanie. Zaglądam oczywiście tu i ówdzie, zostawiając ślad istnienia w postaci komentarza. 
Poprzedni tydzień był naprawdę szalony. Wydarzyło się mnóstwo różnych rzeczy, z przewagą tych, na szczęście, fajnych.
 Po pierwsze - mój kochany, miły w dotyku i mięciutki jak puszek Zajączek, zdał egzamin praktyczny z prawa jazdy. Zajączek, jak to zajączek, zestresowany był okrutnie i wystraszony  śmiertelnie, a raczej wystraszony tak...zwyczajnie, po polsku. Do tego stopnia, że za cholerę nie mógł opanować drżenia rąk i nóg, a nawet całego ciała. Pan egzaminator, po "obejrzeniu" kursanta stwierdził, że nigdy dotąd nie spotkał takiego cykora i zaraz  po wejściu do auta siedział jak trusiek udając, że go nie ma. Zajączek, na piętnaście możliwych błędów, popełnił tylko trzy i zdał!!! W Polsce nie do pomyślenia! A oto Zajączek :)



Po drugie - Dorcia zdrowieje. Co prawda jeździmy jeszcze raz w tyg. na wizyty kontrolne i na wyciskanie, ale jest dobrze a będzie jeszcze lepiej, czyli nieuchronnie do zdrowotności idzie ;)))
Po trzecie - mam nowego psa...  ;)



Po następne - w ubiegłym tygodniu mieliśmy małą uroczystość rodzinną. Nabiegałam się po sklepach, że ho ho - za prezentem ma się rozumieć! Bo to jest tak! Niby jest wszystko, półki uginają się ale tego konkretnego, wymarzonego, pasującego itd. itp.akurat nie ma. Taki paradoks. Na szczęście, po ciężkich bojach, znalazłam to czego chciałam.

Teraz szykuje się kolejna rodzinna impreza, ale już większa - jubileuszowa. Tu na szczęście wszystko ułożyło się pomyślnie. Czekam tylko na jeszcze jeden brakujący element "układanki", który dotrze lada dzień.

Co tam jeszcze?! 
Aha! Apogeum szaleństwa miało miejsce w sobotę, kiedy to okazało się, że w naszym kompostowniku zadomowiły się pszczoły. Chcąc je "wyciszyć" a potem Jakoś wykurzyć, wpadłam na genialny wręcz pomysł odymienia ich. W tym celu zrobiłam wiecheć z suchej trawy, który następnie podpaliłam???!!!! Ten zajął się w tempie błyskawicznym takim płomieniem, że o mało nie poparzyłam sobie ręki (ot blondynka!). Przestraszona wrzuciłam wszystko do kompostownika, w którym również była sucha trawa no i...????!!!! no i  wybuchł pożar, na całego!!! Spalił się kompostownik, spaliły się dwa (suche) iglaki. Ja, po mistrzowsku,  przeszłam szkolenie ppoż i prawie dostałam zawału, a pszczoły brane najpierw ogniem a potem wodą, jak były tak !
Tak wygląda krajobraz po bitwie://

O pracy, zakupach, praniu, sprzątaniu i gotowaniu pisać nie będę, bo to rozumie się samo przez się!

A poranne mgły wchodzą mi prawie do domu ;))




Do miłego :)

wtorek, 2 września 2014

Zwiastun dobrych wiadomości

Od rana, mimo, że pięknie, ciepło i słoneczne, niepokój! Mąż w Akademii - na badaniach kontrolnych. Błąkam się,  miejsca nie mogę sobie znaleźć. Nic mi nie idzie, obgryzam paznokcie. Wychodzę na dwór, na papierosa... i widzę jak w moją stronę leci gołąb, a raczej gołąbek - młodzieniaszek. Rozsiada się na gałęzi naprzeciw mnie i się gapi, jakby chciał mi coś przekazać. Pies na niego szczeka a on nic, niczego się nie boi. Siedzi nadal! Biegnę po aparat, robię mu zdjęcie...i nagle dzwoni telefon!

- No, jestem już po konsultacji. Jest lepiej, zmienili leki na inne i tylko na jeden raz w tygodniu! 
- Ufff!!!!



Ps. a teraz zasuwam do pracy, z nadzieją, że i tam same dobre wiadomości.

Miłego dnia dla Was Kochani :)