Translate

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Prawie finish, i uparta stara baba

Prawie jak wiadomo, robi dużą różnicę.Dlatego  nadal grzebiemy się w tym remoncie i całym bałaganie. JUTRO podobno koniec tego wesołego.Ale pasmotrim,uwidim.
Dla większego jeszcze urozmaicenia,wpadłam na"genialny" wręcz
pomysł samodzielnego odświeżenia sypialni...Bo to przecież za jednym bałaganem.., a to tylko jeden pokój...no, jakoś to będzie.
Zaczęłam malowanie od sufitu,czyli prawidłowo.Pomalowałam raz,po czym myślę sobie,że jak już robić coś,to robić to dobrze! I dawaj za szpachlowanie pęknięć. Do tej roboty zaangażowałam męża,bo sama w tym temacie ni w ząb.Pomógł,oczywiście! Ale ile to Go kosztowało.Nie ma siły chłopina,na prawdę nie ma. Miałam cholerne wyrzuty sumienia.Ale uparty,stary koziorożec(czyli ja),jak sobie coś umyśli,to choćby  g---a z nieba leciały zrobi.
Dobrze,że tych pęknięć było niewiele...chłop przeżył!
No to dalej do malowania.Zrobiłam a i owszem..mierz jednak kobito siły na zamiary!A siły, jak się okazało już nie te.Coś w ten deseń jak ze starszym panem,który myśli,że jeszcze dużo by zdziałał, a tu tylko popatrzeć można.Tak czy owak bohaterskiego czynu dokonałam,częściowo posprzątałam a teraz schnie. Aaaa...górna część ciała całkowicie "połamana"!

before
after

a tak na finishu wygląda łazienka



 na domiar wszystkiego zimno u nas jak w psiarni,i lało jak z cebra



czwartek, 25 kwietnia 2013

Dzień pełen napięć

Od rana się działo.Dzisiaj był termin odbioru wyników laboratoryjnych mojego Pana,zdenerwowanie sięgało zenitu.
Potem przyszły bardzo dramatyczne wieści z miasta.Wydarzył się straszny wypadek.Tir  całą siłą rozpędu uderzył w trajtek(trolejbus) pełen ludzi.Ofiary śmiertelne i ciężko ranni.
Telefony do Teściowej, bo mogła być w tym trolejbusie.Oczywiście Włóczykij nie odbierał ,nie było Jej w domu(komórki nie posiada, za dużo mechanizacji jak na jej głowę).W końcu odnaleziona, na porannej kawce u swojej siostry...uff.
W pracy  roller coaster!Ale w babińcu tak to już jest!Jak 
nie ZNP to klimax i tak wkoło Macieju,a do tego roboty huk...
Choć podobno jak zwykle nic nie robimy.Oj chyba się przeniosę i zacznę hodować kozy.Od pewnego czasu, całkiem poważnie myślę o tym, i będę wreszcie wolnym człowiekiem.Jestem mieszańcem i myślę,że dałabym radę.Najbardziej męczą układy układziki,obozy,podziały na lepszych i gorszych,na "mądrych" i "głupich"....O matko kochana...
Remont niestety trochę się przeciąga ,co też powoli zaczyna mnie wkurzać.Miałam nadzieję,że Panowie zakończą najpóźniej w sobotę i będę mogła  ogarnąć wreszcie całą syfozę,ale niestety.Ostateczne zakończenie prac w poniedziałek.Tak więc, długi majowy weekend będzie bardzo pracowity,wzięłam urlop na tę okoliczność.
O pewnym piłkarzu  pieją od samego rana,bałwochwalcze laurki mu dedykując...a ja się pytam, dlaczego dla polskiej reprezentacji tak nie strzela??? Oj ten Naród polski mocno niedowartościowany,szuka bohaterów tam gdzie ich nie ma!

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Popołudniowy fitness

Dzisiaj kolejna dostawa drewna na opał.To już czwarty rzut.Jeszcze do niedawna zamawialiśmy hurtem 12-15 m.
W tym roku musimy dzielić.Po pierwsze, pomocnicy rozjechali się po kraju i świecie,a po drugie Gospodarza domu, silnego do tej pory jak przysłowiowy byk chłopa,dopadło życie i chciał nie chciał trzeba o siebie wreszcie zadbać.A jak mówiłam wcześniej, to nie słuchał! Zresztą, który chłop słucha baby!?


                                                                                                       

Na posesji mamy dwie drewutnie.Ta którą uzupełniamy teraz będzie do użytku na sezon zimowy za rok,a ta poniżej uzupełniana w ubiegłym roku jest na tegoroczny sezon grzewczy.


Z tym drzewem to trochę utrapienie.Mieszkamy na niezłej górce,gdzie różnica poziomów działki wynosi ponad 6 m.Wszędzie schody i schodki. Nie ma możliwości 
bezpośredniej zrzutki na posesję.Co zrobić, trzeba płacić za grzechy młodości...widoki wzięły górę nad rozsądkiem.


 Jedyny pomocnik,ino on się ostał,ale jak widać mocno zmęczony i ziewa :)



 Na koniec moje śliczne wypierdusie...już myślałam,że się nie doczekam


sobota, 20 kwietnia 2013

Szalona sobota

Muszę powiedzieć,że  proza życia wcale nie jest zła.Pozwala zapomnieć i ujarzmić demony (tu czytaj: zmartwienia i problemy).
Dzień rozpoczął się od przeprowadzenia remanentu w szafie.Wszystkie zimowe rzeczy poszły do prania,a było tego aż cztery pralki, i wyjęciu nieco lżejszych ubrań.Szafa bardzo odchudzona,pachnąca świeżością!Następnie porządki w całym domu,coprawda  nie takie generalne jeszcze,bo remont trwa,ale należało nieco odgruzować ,żeby w miarę normalnie funkcjonować.
Potem, naprędce przygotowanie obiadu.Tu akurat było łatwo-sztandarowy letni posiłek(chociaż do lata jeszcze ho ho),czyli ziemniaczki z koperkiem,jajko sadzone i mizeryjka(nie było w domu kalafiorka hie hie).Po czym zrobiło się popołudnie. Czas do serwisu samochodowego celem wymiany(w moim staruszku) opon z zimowych na letnie.Przy okazji wymieniono żaróweczki w ilości sztuk dwie(za całość stówka pękła).A na koniec mała robótka w ogrodzie-podsypanie nawozem iglaków. A...zapomniałam- jeszcze wiosenna toaleta mojego staruszka-własnymi ręcami :))) (oczywiście,że rękoma...rękami..)
A teraz mamy wieczór....





piątek, 19 kwietnia 2013

Na użytek własny

Dzisiaj pokażę jak wykonać krok po kroku serwetnik.
Potrzebne będą:
1.farba akrylowa-pastelowa orchidea
2.farba akrylowa-ciemny brąz
3.preparat do spękań jednoskładnikowy
4.klej do decoupage
5.bibuła ryżowa- wzór dowolny
6.no i serwetnik oczywiście,czyli pudełko 




Najpierw mieszamy farby:do białej dodajemy brązu,ja nie chciałam zbyt ciemnych spękań, dlatego dodałam niewiele.



 Pudełko pokrywamy farbą dwukrotnie.





Po wyschnięciu farby całość pokrywamy preparatem do spękań jednoskładnikowym.



Po dokładnym (w tym przypadku) wyschnięciu preparatu,nakładamy tapownikiem(gąbeczką) farbę akrylową pastelowa orchidea i pozostawiamy do wyschnięcia.



A oto efekt...

Wygląda fajnie :) ... Teraz,po dokładnym wyschnięciu całości przystępujemy do naklejania wybranego wzoru.Można zastosować zwykłe serwetki,serwetki ryżowe,papier ryżowy,czy jak w tym przypadku bibułę ryżową.
A wyszło tak...





Na koniec trzeba polakierować lakierem akrylowym bezbarwnym. :))) Serwetnik(załadowany serwetkami,chusteczkami) będzie stał w nowej łazience,ale to pokażę później.

środa, 17 kwietnia 2013

Letni Deszcz

Wsłuchaj się w letni deszcz...
On zbiera rozsypane myśli,
Uspakaja rozszalałe serca

Ten męski pierwiastek,
Nasienie przenikające w głąb ziemi
Rozbudza uśpione życie

W jednostajnym rytmie
Nuci melodię tworzenia
Rozkoszą napełnia wyschnięte łono

Przynosi ulgę letniej udręce
I zmywa ciężar trudnego dnia
Pozwala odpocząć...

wtorek, 16 kwietnia 2013

Nieco kreatywnie...

Dzisiaj nieco kreatywnie,choć prawdę mówiąc zaczęłam już wczoraj!Zrobiłam na prośbę koleżanki dla jej koleżanki takie oto dwa lampiony.Już wcześniej robiłam takie tylko w innym kolorze. Pokażę krok po kroku jak wykonać.
Po pierwsze należy zgromadzić potrzebne materiały(w tym przypadku jest ich niewiele):
1.dwa kielichy do wina(z moich starych zapasów i nieużywane)
2.preparat do spękań jednoskładnikowy
3.farba akrylowa- pastelowa orchidea
4.farba akrylowa- głęboki burgunt
5.pędzel i tapownik





Przystępujemy do roboty! najpierw dokładnie myjemy, odtłuszczamy i  osuszamy kielichy. Następnie na dobrze przygotowane szkło rozprowadzamy preparat do spękań jednoskładnikowy.Technika nakładania preparatu absolutnie dowolna(i tak zawsze  fajnie wychodzi).


Następnie czekamy około pół godz. aż preparat wyschnie.
Tu ważna informacja-nie należy dopuścić do całkowitego wyschnięcia preparatu.Sprawdzajcie palcem,musi się troszeczkę kleić do palca!
Finalmente, nakładamy tapownikiem  farby.Tu znowu ważna uwaga-nabierajcie farby od razu tyle, aby nie poprawiać  ani nie dokładać,ponieważ spękania nie wyjdą!



No i "artystyczna" sesja zdjęciowa... :))) 




....a ten obrazek,który widać powyżej tez sama zrobiłam...tak tak zrobiłam, nie namalowałam no i ramę oczywiście :)))


A tu jedna z moich pierwszych prac....


już nieco sfatygowane,służy mi jako minikosz na odpadki,nie muszę dzięki temu za każdym razem biegać do kompostownika.

Kochani twórzcie!!!! zachęcam gorąco-dla siebie,dla własnej satysfakcji.Podziwiam wszystkie kreatywne Blogowiczki(Blogerki?:)! Najważniejsze,żeby coś robić.Moje prace nie są wysokich lotów,ale to nieważne(mnie to wystarcza).Ja nie mam za wiele cierpliwości, a dla stworzenia prawdziwego Dzieła jest ona niezbędna.Zapraszam na fejsa do "Manufaktury Jaj",tam zobaczycie ogrom cierpliwości.Renia tworzy piękne jajeczka,bardzo misternie wykonane,poprostu piękne.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozpoczął się,,,,

Rozpoczął się remont łazienki.Najpierw bieganie po marketach budowlanych i wybieranie armatury,tak żeby była niedroga a solidna.No i żeby podobała się nam obojgu-tu dyskusjom nie było końca.Wreszcie zakupiliśmy potrzebne łazienkowe oprzyrządowanie.Pan Fachowiec nawet pochwalił.Spisaliśmy się na medal.Kolejny początkowy etap to kupno glazury i terakoty.No tu było ciężko.Mamy odmienne gusta,więc można sobie wyobrazić ile nas to kosztowało(emocji).
Ale i ten etap mamy już za sobą.Pan Fachowiec zrobił nam miłą niespodziankę i rozpoczął 2 dni wcześniej niż zaplanowany termin.Jak na razie jesteśmy z niego bardzo zadowoleni.Widać od razu,że zna się na swojej robocie i że nie jest to jakiś farbowany lis.Pracował nawet w sobotę,na szczęście tylko do 13-tej(dał odpocząć)! W całym domu pomimo zamkniętych drzwi od łazienki,siwo.Po zakończeniu prac czeka nas niezła harówa.Trudno.Trzeba było wziąć się wreszcie za tę łazienkę.Zrobiłam kilka zdjęć pt."Before"




c.d.n