Translate

niedziela, 30 marca 2014

Dobrej nocy....

         


Głęboko w swoim sercu, wiesz, to widać wyraźnie
Jak Adam był dla Ewy, tak ty jesteś stworzony dla mnie
Mówią, że zatrute wino może zrodzić lepsze
Nasza miłość jest prosta

Gdybyś zapytał mnie wprost odpowiedziałabym z radością
Chciałabym mieć cię obok tylko dla nich deszczowych dni
Lubie dotyk twojej dłoni, to że niczego nie wymagasz
Nasza miłość jest prosta

Nasza miłość jest prosta
Jak woda pędząca po kamieniu
Och, nasza miłość jest prosta, jak żadna inna miłość którą znałam do tej pory

Mówiąc praktycznie, zostaliśmy stworzeni by trwać
Badać wszystkie fragmenty niedawnej przeszłości
Tam jest ujście dla twoich łez
Twoje ręce wokół mojej talii
Nasza miłość jest prosta

Za każdym razem gdy się spotykamy to jest tak jak gdy całowaliśmy się pierwszy raz
Nigdy nie znudzeni tą nieskończonością
To prosta rzecz, nie potrzebujemy pierścionka
Nasza miłość jest prosta

Nasza miłość jest prosta
Jak woda pędząca po kamieniu
Och, nasza miłość jest prosta, jak żadna inna miłość 

Nasza miłość jest prosta
Jak woda pędząca po kamieniu
Och, nasza miłość jest prosta, jak żadna inna miłość 

Głęboko w swoim sercu, wiesz to jest łatwe do zobaczenia
Jak Adam był dla Ewy, tak ty jesteś stworzony dla mnie
Mówią, że zatrute wino może zrodzić lepsze.

        

sobota, 22 marca 2014

Dzień...

... był bardzo dynamiczny. Stoczyłam ciężką walkę z "brudem" . Umyłam kilka okien, w tym jedno balkonowe, wielkie. Wyprałam firany i inne szmaty. Tak naprawdę to prałam, prałam i...prałam. Odświeżyłam szafy na ubrania i inne szafy i szafki. A potem jeszcze myłam, szorowałam i znowu myłam. Utopiłam swoją "Marzannę" w rzece gorącej wody z dodatkiem proszku, różnej maści płynów, past i innych detergentów (ekologicznych ma się rozumieć). Tak więc mam nadzieję, że zimę wypędziłam na dobre!
A mój domek??!! No śliczny, po prostu śliczny. Pachnący, "doświetlony", uporządkowany i taki...miły. Kocham mój domek, czuję się w nim dobrze, bezpiecznie (no może z wyjątkiem huraganów) i dbam o niego.
 Bo trzeba dbać, koniecznie! Całe życie (prawie) spędzamy w domu. Jak dobrze jest po ciężkim dniu pracy, w której niejednokrotnie ci dokopią, wrócić do czystego, przyjemnego, pełnego dobrej energii domu. Wtulić się w pachnący kocyk i "drzemnąć" na chwilę. Oj dobrze.
  Higiena ciała i otoczenia, w szczególności domu, to podstawa naszej egzystencji. Ale jak wiemy, różnie z tym bywa. Różnie. Lenistwo,  przesadna skłonność do odpoczynku, w gruncie rzeczy unieszczęśliwia ludzi. Stają w miejscu, a potem spadają w otchłań bałaganu, nieładu, brudu...i tak tkwią, czasem latami. Przyzwyczajają się, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo taki stan zaburza im życie. Działa destrukcyjnie na całokształt.
Kiedyś weszłam z rana do pewnego domu. Moje nozdrza rozwalił kwasior dawno niemytego ciała, wszechobecny stary smród i zapach smażonej kiełbachy z cebulą (na śniadanie). Mieszanka powalająca. 
Nie uprzedzam się do ludzi, staram się ich najpierw poznać, ale o tej osobie od razu wyrobiłam sobie zdanie.

Ps.Przepracowałam się jednak, ociupinkę. Ręce bolą...ale nic to! Warto było.

I jeszcze coś miłego...


Dobrej nocy życzę :))

piątek, 21 marca 2014

Moja wiosna

na razie tylko na parapecie :))




Ogród, co prawda, uporządkowany, przycięty, wygrabiony i takie tam...ale smutny. Cebulowe, posadzone jesienią, gdzieś przepadły! Pożarte pewnikiem przez jakiegoś zwierza, może nornice. Doniczki, na pierwsze wiosenne kwiaty, świecą pustkami. Zabrakło czasu. Ale  nadrobię ...bo jakżeby inaczej.

 W tym roku ogród wymaga nieco więcej pracy. Szczególnie trawa, która w niektórych miejscach wypadła, pozostawiając łyse place.Trzeba dosiać i dobrze zasilić...żeby było co kosić! Koszenie trawy to jedno z moich najulubieńszych letnich zajęć :)))

Na jutro mam bardzo ambitne plany:
- mycie okien
- pranie firan
- pranie wszystkich zimowych kurtek, szalików, chustek... i innych niezbędnych zimą głupot
- odświeżenie szaf, w ilości sztuk dwie ...

No!

Ps. Mam cichą nadzieję, że nie będzie padać :))


I trochę muzyki...O, takiej właśnie    ;)





wtorek, 18 marca 2014

Od rana...

...jest cudownie. 
Po pierwsze Nie Wieje!!! Pada i jest pochmurno...nie szkodzi. Grunt, że nie wieje i dach jest na swoim miejscu :))).
Po drugie, domownicy rozpierzchli się gdzieś po "okolicy", w sobie wiadomych celach, i jestem sama! Boże jak ja kocham być sama. Nic wtedy nie muszę. Nic! Włączam Evorię, robię kawusię. Czajnik pozostawiony na płycie mruczy cichutko w rytm muzyki a ja razem z nim, w duecie. Upajam się chwilą. Upajam się "ciszą".
 Czarne pudło, brzęczące na okrągło wreszcie milczy. Dywagacje jełopów politycznych już dawno przestały mnie interesować, ale "zmuszona" jestem słuchać, bez przerwy. Czasami zastanawiam się ile jestem w stanie jeszcze znieść! Usprawiedliwiam, bo choroba, bo brak zajęcia...staram się być cierpliwa i wyrozumiała. Opadam jednak z sił. Czuję to. Potrzebny jest jakiś wyjazd, nam obojgu. Oderwanie się od miejsca. Od problemów, od choroby, ciągłego myślenia i obserwacji.
 Mam cichą nadzieję, że wiosna, taka prawdziwa, ciepła i pachnąca przyniesie odprężenie.



A póki co,cieszmy się spokojem pogodowym, i miłego dzionka :))

sobota, 15 marca 2014

Sobota

pogodowe szaleństwo.
Wiatr huraganowy (w porywach), spowodowany szybko przemieszczającymi się niżami. Kręci koronami drzew, podrywa niemal wszystko z powierzchni ziemi. Na razie nie pada, choć szara czapka wisi nad głową. Jest niefajnie! Niepokój, obawa i cykor :). Tak już mam...i nic nie poradzę! Wiosna, hę??!!

Muszę wyjść z psiarnią, ale odwlekam z nadzieją, że może  zaraz się uspokoi.
 Psy dobrze wiedzą co się dzieje i ...
...na razie są spokojne, nie absorbują.


Dobrej soboty życzę i oby do wiosny :))

wtorek, 11 marca 2014

Tak szybciutko...

...bo właśnie szykuję się do pracy!
Zrobiłam na śniadanie, tzn. drugie śniadanie brokuły według, mniej więcej, przepisu Michelle Moran`a .
Były przepyszne...były, bo już ich niema. Zostały w mig pożarte :)))

Składniki:
- 2 brokuły (po jednym na osobę)
- 2 kulki mozzarelli
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa, sok z cytryny

Sposób wykonania:
- brokuły podzielić na różyczki
- wrzucić na dobrze osolony wrzątek i gotować ok. 6min.
- wyjąć z wody, odsączyć
- włożyć do naczynia żaroodpornego
- następnie dodać gałkę, pieprz, skropić sokiem z cytryny a na wierzch plastry sera mozzarella
- zapiekać ok 20 min.

PYCHA!!!!!!!



Ps. super danie również na kolację czy jako przystawka :)

niedziela, 9 marca 2014

Myśl

zawsze ta sama
natarczywa
uczepiona 
jak rzep
jednego tematu
głodna
karmiona pasztetową
wydala lęk
i metry sześcienne
smrodliwego gazu, który
zatruwa 
spowalnia procesy
życiowe
i funkcje
wypala wnętrzności...
jest silna
przetrąca 
kulasy
i rzuca 
w odmęty piekieł