Translate

środa, 8 marca 2023

Podróż

 Wczoraj byłam w niebie
 Szukałam tam siebie...

Przestrzeń świetlista, bezgraniczna cała
A ja ziarnko piasku, a ja taka mała

Widziałam obłoki grube jak pierzyny
I drogi promieniste, po same wyżyny

Łańcuchy górskie w niebiańskim bezmiarze
I doliny płynące jak młodzi żeglarze

Czułam Obecność, która błękitniała
Ale ja nikogo obok nie widziałam 

Otulała mnie Miłość - metafizyczna
Wierna i trwała, nieiluzoryczna

Ciało i umysł stały się jednością
Tworząc monolit, będący całością

Było mi tam dobrze, jak w prawdziwym Niebie
Ale ja maluczka - nie znalazłam siebie..

Dzisiaj jestem w piekle
Tu jakoś tak wściekle

Psy rozjuszone szczekają wszędzie
Kruk czarny wygłasza kłamliwe orędzie

Zrozpaczona matka tuli dziecko swoje
Złydotyk je skrzywdził - płaczą oboje

Orki z Mordoru krwią malują bruk
Czarną śmierć niosą, i zgliszcza i huk

Otchłań piekielna męką wypełniona
Ciemnością, łzą grubą - na wskroś niespełniona

Podróż zbyt bolesna - nie tego mi trzeba
Chciałabym z powrotem do boskiego nieba