Marzę niezmiennie o domku drewnianym
Po środku sadu, z piecem glinianym
Gdzie pod bosą stopą podłoga skrzypi
A na rozgrzanej płycie poranne mleko kipi
Domek drewniany lasem pachnący
Otulony kwieciem i zielonym pnączem
Okna skrzynkowe, a w nich zazdrostki wiszą
Słońcem ogrzany , wypełniony ciszą
W glinianym piecu każdego ranka
Piecze się rogal, z kminkiem, z macierzanką
Mistyczny zapach snuje się po kuchni
A na stole obrus, jak śnieg bieluchny
W kącie za szafą świerszcze koncertują
W objęciach z latem namiętnie flirtują
U powały zwisa biała pajęczyna
Polowanie na muchę pająk rozpoczyna
Na myśl o tym domku zawsze się wzruszam
Kiedy lato w rozkwicie, a ja w drogę wyruszam
Bo taki domek pełen jest miłości
I szczęścia i dobra, i głębokiej czułości..