pod zdechłym leniwcem z nosem na kwintę.
Mam chandrę i nic na to nie poradzę!
Muszę przeżyć cholerę i tyle...i mam nadzieję, że to mi się uda!
Pikowanie w dół przybrało na sile i kwestią czasu jest kiedy walnę główką o beton.
Brakuje sił, brakuje motywacji i nadziei na lepsze jutro.
Staram się trzymać (ramy...) i nie poddawać, ale czasami jedno słowo, jedno spotkanie,
czyjeś głupie albo nieprzemyślane zachowanie, wynikające - mam nadzieję - ze zwykłego
buractwa a nie perfidnego chamstwa podcina skrzydła i obniża dramatycznie lot, powodując
całkowitą utratę zapału i chęci do życia. I nie jestem jakoś szczególnie wrażliwa czy przewrażliwiona, co to to nie! Powiedziałabym nawet, że jestem raczej grubociosana, ale?! są granice...
Ludzie nie mają w sobie ni krzty empatii, że o takcie nie wspomnę! Wyścig! Przechwałki! Byle więcej, byle głośniej,byle bardziej...A tak na prawdę byle jak!
Na pociesznie - bo w takich sytuacjach zawsze się pocieszam - kolejne ciasto.
Tym razem jogurtowe - mega łatwe i ...mega pyszne, u mnie z czarną i czerwoną porzeczką.
Słodycz ciasta i kwaśność owoców idealnie ze sobą współgrają. A przepis stąd: http://panirolnik.blogspot.com/2015/07/ciasto-jogurtowe.html
...i jak mi ktoś powie, że otyłość bierze się z obżarstwa, to absolutnie się z nim nie zgodzę... ;)
Miłego wieczoru dla Was :)
Pyszne ciasto ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję że Pani zauważyła :)
nie ma za co ;))
OdpowiedzUsuńNie dawać się!! Rozchodzić cholerę. Nad morze i przed siebie. Jak się nie rozchodzi, to chociaż wywieje, a wrednych ludzi nie słuchać. O! :)
OdpowiedzUsuńTak to w życiu bywa ,różne sytuacje,różne stany...gdybym mogła przytuliłabym i kawkę z tym pięknie wyglądającym ciastem , wypiła. Ale choć wirtualnie wysyłam promyczki uśmiechu i mówię Maminko , nie warto!! Ależ nie warto przejmować się aż ta, ale wkrótce Ci minie i minka uśmiechnięta wróci..o!!!
OdpowiedzUsuńMM, nie daj sobie podcinać skrzydeł :* bądź ponad wszystko :* dla mnie jesteś :)
OdpowiedzUsuńa ciasto wygląda apetycznie :* kiss
jasne, ze nie bierze się z obżarstwa... aż mnie trzęsie jak słysze tego typu stwierdzenia.... wrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńciasto, słońce i dobra energia blogowiska niech Ci podniesie nos z kwinty ;)
Całuje :********
ja też nie cierpię tej cholery chandry, co przyłazi ni z tego ni z owego. trzeba ją przemęczyć i przeżyć, pamiętając, że odejdzie, jak wiele innych przed nią.
OdpowiedzUsuńna pocieszenie przytulam i powiem, że rozumiem, bo buractwa i braku empatii nie cierpię jako I Ty
buziaki :***
czy ja mam lizać TEN monitor? Ja się Cie pytam?
OdpowiedzUsuńto zdjęcie czarnych i czerwonych porzeczek? o tej godzinie?
A ja nawet nie wiem kto ma krzak czarnej porzeczki po sąsiedzku? I jak kilka jutro wyżebram? HEEEE? MM takie kolory....
oby humor Ci wrócił...
OdpowiedzUsuńMM , jak to nie z obżarstwa, a z czego niby? Nie załamuj mnie, bo teraz to już nie wiem z czego ja taka gruba jestem? Nie od tych czekoladek z galaretką i nie od tych ptysiów, z pinką , takich wiesz, jak za dawnych lat bywało ?
OdpowiedzUsuńW Twoim spadku chandrowym mogę Ci potowarzyszyć. Poczuć razem z Tobą. Posłuchać.Pomilczeć. Pewnie dobrze siebie znasz i wiesz co będzie dalej.
Też właśnie taką pikę w dół zaliczam. I do tego niestety mam za-cienką skórkę.
:****
dzięki piękne za wszystkie komentarze - Kochane jesteście :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i samych dobrych dni życzę :))
Czy ja widzę porzeczki? Pyszności!
OdpowiedzUsuńA chandrze nie daj się! Bądź dzielna i walcz ;) Ludzie są tylko ludźmi i nie ma co się przejmować ich gadaniem.