Przejrzałam blogi moich Ulubieńców, a tam nowe ciekawe posty.
Poezja, która daje mi tyle przyjemności i szczęścia-pozdrawiam Cię Emmo i dziękuję.
Pięknym słowem malowane pory roku( nawet te brzydkie) i radość z każdego zwykłego dnia-kłaniam się nisko Kalino i żałuję, że nie miałam w liceum takiej polonistki jak Ty :).
Pati, swoją energią i niepoprawnym optymizmem, mogłaby góry przenosić...również pozdrawiam i chcę Ci powiedzieć, że zarażasz mnie tym optymizmem.
Moniko, dla Ciebie cytat:"W życiu musi być dobrze i niedobrze. Bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze"(Ks. Jan Twardowski). Śledzę Twoje zmagania i podziwiam za upór, za wytrwałość w dążeniu do celu, za niezłomność no i za pyszne sery :).
Wreszcie Julia... swoją "Siłaczką" poruszyła czułą strunę. Dokładnie rok temu rozpętało się piekło, kiedy to w stanie ciężkim zawiozłam Męża do szpitala. Dłuuuugie cztery tygodnie badań, cierpienia i nieopisanego lęku w oczekiwaniu na właściwą diagnozę. Białaczka, szpiczak, chłoniak...tyle było wersji. Po czterech pełnych tygodniach, postawiono właściwą diagnozę i przewieziono Męża do akademii. Tam chemioterapia, najpierw dożylna i duże dawki sterydów, potem doustna i mniejsze dawki sterydów. Obecnie czuje się dobrze, ale z powodu dużego uszkodzenia serca nadal jest osłabiony, silne leki też robią swoje. Ale będzie dobrze! Już jest!
Trochę się rozpisałam :), tak mnie jakoś naszło. Mam nadzieję, że nie zepsułam tej pięknej niedzieli :).
Też jesteś "siłaczką"....daliście radę....
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze :))
Tak mówią lekarze, a my wierzymy w to głęboko !
OdpowiedzUsuńSiłaczko moja niezłomna... Podziwiam niezmiennie...
OdpowiedzUsuńA Andre Rieu - jak zawsze - potrafi dosłodzić wybornie :)
Pozdrawiam zza płota :)
oj nie, nie jestem siłaczką...ja tylko wspieram i mobilizuję, czasem być może za mocno, ale z tego co obserwuję, tak trzeba :)
OdpowiedzUsuńa Andre to mój ulubieniec.. :))
Jesienne refleksje, czas na taki post skoro minął rok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam już prawie poniedziałkowo :)
Jesień potrafi odpowiednio nastroić...tak, czas na pewno, ale gdyby Julia nie poruszyła takiego właśnie tematu wpis by nie powstał..tak jakoś splatają się ze sobą różne energie.
Usuńpozdrawiam i ciepełka życzę :))
Mama Maminka, nigdy nie trać nadziei, ona naprawdę pomaga, nawet, kiedy jest jej na wyczerpaniu. Musi być dobrze, ważne, że jako rodzina trzymacie się razem w tych trudnych chwilach. Dopiero w takich sytuacjach doceniamy to, co mamy pod ręką. Ważne są chwile, których jeszcze nie znamy. Ważne także jest, że macie postawioną diagnozę i szybko ją lekarze wykryli i wiadomo 'z czym' walczycie. Szkoda, że w moim przypadku tak nie było..
OdpowiedzUsuńWiara i nadzieja jest z nami każdego dnia, ale też strach i niepewność
OdpowiedzUsuńdzięki piękne za miłe słowa :))
trzymaj sie:) ja dzielnie pracuje nad tym.... i choc zaliczam wiecej upadkow niz wzlotow... na razie:( mam nadzieje
OdpowiedzUsuńhmmm...robię co mogę, ale jakieś dziwne otępienie wkrada mi się do środka...wszystko zaczyna nieco zwalniać i obojętnieć
OdpowiedzUsuńdzięki,że wpadłaś :))
nie daj sie...:) a jak bedzie zle na chwile, pamietaj ze nie jestes Sama... Masz prawo sie wyzalic, wyplakac ..,itd..
Usuńa wpadlam w odpowiednim czasie .... chyba...:)
Usuńtotalnie zalamana, zfrustrowana i malutka ....
a tu Zonk!!!!!
tyle wiary i sily
UsuńOj Ty!!!!! Kochana moja ....po stokroć dzięki:)) mam jeszcze w głowie pościk na temat lęków :)), ale nie mam czasu na wpis...to dzięki Tobie, bo letko mnie sprowokowałaś( w pozytywnym tego słowa znaczeniu)
OdpowiedzUsuńtak wyszlo..,,:)
Usuńbuzia