Długi, spokojny urlop spowodował niesamowity przypływ sił witalnych, energii i chęci do pracy. Po południu zabrałam się do pichcenia. Ponieważ zostało jeszcze trochę jabłek, a nie było już chętnych do konsumpcji, postanowiłam więc, upiec szarlotkę. Tym
razem biszkoptową. Super prosty przepis, prostszego już nie znam.
-4 jajka
-ok 1 szklanki cukru
-5 kopiastych łyżek mąki tortowej
-płaska łyżeczka proszku do pieczenia
-jabłka obrane w ćwiartki,oprószone cukrem,cynamonem i odrobiną mąki
a tyle zostało po dziesięciu minutach... :)))
W tzw. międzyczasie, czyli czasie pomiędzy powstała zupa krem z brokułów...kolor zarąbisty, a smak... mniam mniam
kolejne małosolne...już nawet nie wiem które, robię na okrągło
oraz bigos...(zdjęć nie budiet), a teraz biegnę z moimi "dziećmi" na spacerek... przebierają już mocno nóżkami :)
miłego wieczoru i spokojnej nocy
Ps. Powtarzam się trochę z tym ciastem,ale taki czas :)
Jakie pyszności!!!!!
OdpowiedzUsuńszkoda,że nie mogę poczęstować :)
OdpowiedzUsuń:):):)
OdpowiedzUsuńZnaczy cynamon miał zaszczyt znaleźć się tu właśnie oto...
OdpowiedzUsuńBardzo mu z tego powodu miło :)))
Renia zza płota.
:)))
OdpowiedzUsuń