Translate

piątek, 2 sierpnia 2013

Z bólem serca...

Koniec urlopu zbliża się nieubłaganie. Szkoda... Ale urlop bardzo udany. Wypoczęłam, wybyczyłam się, wyspałam,jak to mówią, do białego oka (czy jakoś tak). Urozmaicenia za dużego może i nie było, ale wiele przeszłam w całym niemal ubiegłym roku i wcale mi ono nie było potrzebne. Wyciszenia pragnęłam, wyciszenia. Pogoda była,można by rzec, bardzo rozchwiana emocjonalnie. Przeważnie wiało.
Dżeki zwany dalej Guffim to, jak się okazuje, uroczy mały zadzior.
Co wieczór jest niezła awantura. Zaczepia staruszkę Dorcię, atakując ją, wyjada z jej miski, podkrada co tylko może. A ona oczywiście broni się. Z każdego spaceru targa jakiś wielki kamień w pyszczku, zbiera szyszki, kopie doły, przynosi nie wiedzieć skąd patyki. A broń boże ruszyć cokolwiek! No ale jak się złościć, jak ciągle robi te swoje maślane oczy. 
Wczoraj zostałam obdarowana przez sąsiadów koszem jabłek...
i mus-iałam je przetworzyć
Tu chciałam się nieskromnie pochwalić...zdjęcia robione nowym aparacikiem...dostałam w prezencie od moich ślicznych zagranicznych...dzięki raz jeszcze :)

mała interwencja...
pierwsze naleweczki sie robią

Na koniec przepis na przepyszny koktajl:
-truskawki(mogą być mrożone)
-banan
-sok z jednego grapefruta
-1 łyżka miodu
wszystko dokładnie zmiksować i jeszcze dokładniej wypić :) pycha

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz