Translate

wtorek, 13 sierpnia 2013

Dziwna rzecz...

Po bardzo "intensywnym",pod każdym względem, pierwszym
tygodniu urlopu, postanowiłam w połowie drugiego, przejść na bardziej higieniczny tryb życia. No i tak: odstawiłam kawę, a  zamiast niej włączyłam różne herbaty, przeważnie ziołowe z dodatkiem 2 łyżek świeżo wyciśniętego soku z cytryny plus szczypta, do każdej filiżanki, pieprzu cayenne. O walorach zdrowotnych owego pieprzu nie będę się rozpisywać, można przeczytać w internecie. Dalej, odstawiłam całkowicie alkohol, choć i tak piję niewiele (towarzysko). Zmieniłam jadłospis, przechodząc na dietę śródziemnomorską. Tu wspomagałam się wskazówkami z książki "Dieta greckiego doktora", czyli oliwa z oliwek, dużo owoców, ryby, głównie łosoś pieczony lub grillowany,
trochę migdałów. Słowem, produkty o niskim indeksie glikemicznym. I ok. Z upływem czasu zauważyłam niesamowity przypływ energii i powolną utratę wagi. Po powrocie do pracy,
lżejsza o ponad 3 kg, postanowiłam wykonać kontrolną morfologię, profil lipidowy(wcześniejsze wyniki były ponad normę) oraz nie wiem dlaczego, również próby wątrobowe. I tu dziwna rzecz się zadziała...w morfologii zmiany-leukocytów tylko 3,66 oraz przesunięcia w rozmazie, próby wątrobowe podwyższone do wartości trzycyfrowych. No profil lipidowy idealny, ale inny nie mógłby być! Koleżanki się zmartwiły...bardzo serdecznie 
dziękuję za troskę :). A ja kwitnąca do tej pory, tryskająca energią
nagle czuję się chora. Siła sugestii. Dzisiaj byłam na kolejnym pobraniu krwi, celem dalszej diagnostyki. Mam nadzieję,że to jakaś pomyłka. Bo tak naprawdę nic a nic mi nie dolega...chociaż w nocy czułam pieczenie w okolicy wątroby...chyba :))). No i trza mi było
prozdrowotnie? A starzy nałogowcy zawsze mówili: "kto pije i pali ten nie ma robali". Tylko nie wiem czy jeszcze żyją!?

A poza tym miło...synuś ponownie odwiedził, co prawda tylko na kilka dni, ale dobre i to. Ma wspaniałe plany na najbliższą przyszłość, o których nie chcę głośno,żeby nie zapeszać. Maruda czuje się o wiele lepiej. Na rowerze pokonuje coraz większe odległości, nabiera kondycji. Pieski, po 3 tyg. integracji, żyją jak brat z siostrą. Czasami młody atakuje staruszkę, ale ona znosi to cierpliwie :).

tradycyjnie...zdjęcie i miłego dzionka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz