Niebo spowite grubą czapą szaroburych ciężkich chmur, pilnie
strzegących każdej kropli deszczu. Wczoraj wieczorem zrobiło się bardzo groźnie na horyzoncie, tym samym pojawiła się nadzieja,że może wreszcie. Ale niestety , przeszło bokiem. Na szczęście
przestało targać. Jest cisza...błoga, spokój i odprężenie.
Młody Jackie pokazał dzisiaj swoje prawdziwe oblicze :). Z wielkim zapałem zabrał się za kopanie dziury w trawniku. Nie reagował na
na słowa "nie wolno". Zaczęłam się powoli do niego zbliżać,żeby
podać patyczek i odwrócić uwagę. W tym momencie przepuścił na mnie siarczysty atak i najzwyczajniej w świecie zostałam pogryziona, do krwi. Tym samym musiał odbyć karę. A ponieważ wiem,że największą karą dla psa jest zapięcie na łańcuch, siedział
więc zapięty ponad godzinę. Żal mi go było,ale trudno..
Teraz chodzi za mną jak piesek...coś dotarło, obserwuje, i na razie jest posłuszny. Dwóch rządzących Jacków w domu, to o dwóch za dużo, ale przynajmniej jednego trzeba ujarzmić :))).
Dzisiaj dostał nowe legowisko, od pana, nową obrożę i obróżkę
przeciwpchelną. Początkowo nie pozwolił ich sobie założyć, ale jak
zobaczył,że Dorze zakładamy to podszedł i sam łepek nadstawił. To bardzo mądry piesek i charakterny.
Początki integracji...
No i jak nie kochać...
Wczoraj pierwszy zbiór śliwek(mamy tylko jedno drzewko) i pierwsze ciasto ze śliwkami...
Przepis bardzo prosty...lubię łatwe przepisy, bo średnia ze mnie kucharka, a jeszcze średniejsza piekarka :)
-2 niepełne szklanki mąki(najlepiej krupczatki)
-1/2 kostki masła lub margaryny
-2 jajka
-3/4 szklanki cukru
-1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
-i oczywiście śliwki
Produkty suche połączyć z masłem(np. posiekać nożem)
Białka ubić ze szczyptą soli, dodać cukier i dalej ubijać, potem żółtka.Połączyć wszystko razem, ułożyć śliwki, piec w temp.190st. przez 40 min.
Suszą się kolejne zioła...
Ps. Coś mi się zdaje,że Dżeki dostawał niezłe cięgi, skoro tak agresywnie zareagował na mały patyczek !
do krwi?
OdpowiedzUsuńnie nie, to Ci bestia
no co poradzisz...? kochasz dalej :)
OdpowiedzUsuńAle nie mówi się piekarka, tylko pieczarka... ;)))
OdpowiedzUsuńNo bo przecież piecze ;)
To byłam ja - Renia zza płota :)
OdpowiedzUsuń