Dzisiaj trochę pomarudzę. Może nie powinnam, bo jednak fajnie jest przebywać z ludźmi, od których bije radość i optymizm. Sama takich lubię.Ale dobrze wiemy,że tylko "chwilami życie bywa
znośne". Otępienny stan umysłu trwa. Zabetonowany. Potrzeba chyba młota pneumatycznego, żeby ten stan rozbić, rozkruszyć. Maruda pochłonięty pracą w ogrodzie, wiedzie proste a jakże szczęśliwe życie. Docina, przycina, szlifuje i niczym się nie przejmuje :) Pomocy, oprócz dużej ilości płynów chłodzących,nie chce. Taki Zoś Samoś. Ale to dobrze, i dla niego i dla mnie. Zmęczona jestem niemiłosiernie.Urlopu pragnę jak kania dżdżu, ale już niedługo, mam nadzieję. W pracy się zadziało, oj zadziało, a najtrafniej sytuację zobrazuje wiersz Ignacego Krasickiego pt.
"Pan i pies"
Pies szczekał na złodzieja,całą noc się trudził;
Obili go nazajutrz,że pana obudził.
Spał smacznie drugiej nocy,złodzieja nie czekał;
Ten dom okradł; psa obili za to,że nie szczekał.
Ostatnio znalazłam w jakiejś mądrej gazecie o zdrowiu przepis na sok,który powinno się pić w okresie wzmożonego wysiłku umysłowego i stresu. W skład soku wchodzą:
-jabłko
-banan
-ananas
-truskawki
Wszystkie składniki dokładnie umyć i zmiksować przy pomocy blendera.Gramatury nie podano,więc chyba dowolna. Smacznego :)
wczorajsze niebo po zachodzie słońca...
Miłego i spokojnego wieczoru :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz