Translate

piątek, 22 lipca 2022

Prozą życia pisane 1

 Pomaganie dorosłym dzieciom - historia prawdziwa, niezmyślona ;) 

zainspirowana pewną rozmową, zasłyszaną całkiem niedawno.

"Wyszłam za mąż szaleńczo zakochana, a moje różowe okulary miłości miały szkła grubości denka od butelek. Wokół nie widziałam nic oprócz mojego obiektu uwielbienia. Ani jego rodziców, ani rodzeństwa, ani też tego jakim jest człowiekiem. 
Zresztą, kto widzi to na samym początku!? Świat jest piękny, bezproblemowy, a po ziemi chodzą sami aniołowie, którzy pomagają bujać w obłokach. Myślę, że każdy doświadczył takiego stanu, więc o czym ja tu teraz!? ;))

W tym miłosnym amoku będąc, nie zauważyłam, jak niepostrzeżenie wnika w nasze życie moja teściowa. Pod pretekstem zaopatrywania nas w różne produkty i rzeczy, których wcale nie potrzebowaliśmy, wpadała często. Z początku wydawało się to miłe, ale z upływem czasu zaczęło nieźle uwierać. Tym bardziej, że jak dla mnie, wychowanej w bardzo skromnych warunkach - oględnie mówiąc, były to rzeczy zbyteczne. Poza tym, na swoich, a raczej naszych zasadach chciałam budować wspólne życie.
Po jakimś czasie zauważyłam też, że małżonek bardziej daje posłuch radom swojej mamy  niż moim, a nawet uzgadnia z nią niektóre decyzje dotyczące naszego życia. Bolało, nie powiem, ale okulary twardo siedziały na nosie!

Któregoś razu mój najukochańszy począł czynić mi wyrzuty o to,że tylko jego rodzice pomagają, a moi nie dość, że nie pomagają to jeszcze nie interesują się naszym życiem!!?? Yy, yyyyyy...Byłam tak zszokowana, tym co usłyszałam, że zaniemówiłam! Bo, po pierwsze jesteśmy dorośli, po drugie moi rodzice mieszkali w odległości kilkuset kilometrów od nas, a po trzecie my nie potrzebujemy żadnej pomocy - pomyślałam.
Okulary nadal siedziały na nosie, ale denka zaczęły jakby nieco topnieć.

Zakochana nadal i całkowicie bezrozumna, przy okazji odwiedzin moich dziadków, zaczęłam czynić im podobne wyrzuty. Zaczęłam od dziadków, bo zawsze bardziej rozumieli. Zresztą, rodzice wyśmiali by mnie jak nic! 
Mój dziadek słuchał pilnie, notował w głowie każde słowo, po czym całkiem spokojnie zaczął zadawać mi pytania;
- Czy twój mąż ma obie ręce?
- Tak ma - odpowiedziałam
- Czy twój mąż ma obie nogi?
- No ma, przecież wiesz..
- Aha, a z głową też w porządku?
- ..???
- No dobra - rzecze dziadek. To przekaż proszę, swojemu mężowi,że my pomagamy  tylko tym, co poruszają się na wózku inwalidzkim lub z powody innej ciężkiej choroby są niesamodzielni! Tym tak! Ale nie młodym, zdrowym i silnym mężczyznom. Tym nie! A jeżeli brakuje wam na życie , to musicie żyć na takim poziomie na jaki was stać. Kropka.Bo ja, nawet jeśli mam jakieś pieniądze, to są to moje pieniądze. Okupione ciężką, nieprzerwaną pracą, która w moim przypadku jeszcze trwa (był rolnikiem), a stary już jestem. Swoje obowiązki względem dzieci też wypełniłem. Dałem wikt i opierunek, wykształciłem, starałem się wychować na prawych, odważnych i zaradnych życiowo ludzi. To zrobiłem. Teraz czas na moje życie.Reszta należy młodych, bo to ich życie, już nie moje!

Bardzo zawstydzona, długo nie mogłam podnieść głowy do góry i spojrzeć w oczy mojego dziadka. I dopiero wtedy, po tych pouczających słowach zobaczyłam, jak bardzo ciężko pracował przez całe swoje życie . Jak każdej wiosny chodził za pługiem, obrabiając i zasiewając hektary. Jak w czerwcowym czasie wstawał o trzeciej nad ranem i podążał na łąki, by kosą wykosić kolejne hektary. Potem był drugi pokos, następnie żniwa, omłoty, wykopki, znowu za pługiem i tak rok w rok, od wczesnej wiosny do późnej jesieni..! 

W obliczu tego co przeżył, co pokonał,ja młoda wówczas osoba,byłam marnością nad marnościami. Do tej pory na wspomnienie tamtej chwili odczuwam bezgraniczny wstyd. 
A jeszcze bardziej wstydzę się za wszystkich tych , którzy nie mając litości dla swoich najbliższych, wyciągają rękę jak po swoje i chcą więcej,a bywa, że i  wszystko! 
A znam takich, mam ich po sąsiedzku, po bliższemu i dalszemu sąsiedzku. "

To była lekcja!! Prawdziwa. 





4 komentarze:

  1. Jakbytu?
    Bo fajnie, lekcja wyciągnięta, ale jakby nie koniecznie. I od kiedy to ciężka praca uaniela człowieka? A za brak zapylania ciężkiego trzeba się wstydzić? I co z teściową i małżeństwem? Bym dopytała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za brak ciężkiego zapylania wcale nie trzeba się wstydzić! Można krokiem tanecznymi i ze śpiewem na ustach przejść przez całe życie, pod warunkiem, że żyje się wyłącznie na własny koszt 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak i nie :) Bo o ile podziwiam asertywność dziadka i rozumiem roszczeniowość, to dobrze jest umieć poprosić o pomoc i z niej skorzystać. Czasem zawziętość w życiu na własny koszt powoduje, że tracimy wrażliwość na tych, co tak nie potrafią. Z jakiegoś powodu owa kobieta wybrała takiego męża, najczęściej żona jest podobna do matki u panów. Im bardziej nie lubimy teściowych, tym bardziej coś jest na rzeczy. Warto się przyjrzeć. Wielowątkowa jest ta opowieść :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z tobą, absolutnie. Trzeba umieć poprosić o pomoc,jak najbardziej , ale wtedy kiedy naprawdę potrzebujemy tej pomocy.
    Każdy ma swoją inteligencję, każdy ma swoją siłę, więc czy powinien obciążać swoim życiem innych. We własnych rodzinach wiemy kto i kiedy potrzebuje naprawdę pomocy.
    Jeśli chodzi o te podobieństwa, to nie ma tu nic odkrywczego.Podobno mężczyźni dziedziczą emocjonalność po matce i powielają schematy zachowań matki u swoich partnerek. Z tym, że też nie w 100%.

    OdpowiedzUsuń