Translate

sobota, 20 kwietnia 2013

Szalona sobota

Muszę powiedzieć,że  proza życia wcale nie jest zła.Pozwala zapomnieć i ujarzmić demony (tu czytaj: zmartwienia i problemy).
Dzień rozpoczął się od przeprowadzenia remanentu w szafie.Wszystkie zimowe rzeczy poszły do prania,a było tego aż cztery pralki, i wyjęciu nieco lżejszych ubrań.Szafa bardzo odchudzona,pachnąca świeżością!Następnie porządki w całym domu,coprawda  nie takie generalne jeszcze,bo remont trwa,ale należało nieco odgruzować ,żeby w miarę normalnie funkcjonować.
Potem, naprędce przygotowanie obiadu.Tu akurat było łatwo-sztandarowy letni posiłek(chociaż do lata jeszcze ho ho),czyli ziemniaczki z koperkiem,jajko sadzone i mizeryjka(nie było w domu kalafiorka hie hie).Po czym zrobiło się popołudnie. Czas do serwisu samochodowego celem wymiany(w moim staruszku) opon z zimowych na letnie.Przy okazji wymieniono żaróweczki w ilości sztuk dwie(za całość stówka pękła).A na koniec mała robótka w ogrodzie-podsypanie nawozem iglaków. A...zapomniałam- jeszcze wiosenna toaleta mojego staruszka-własnymi ręcami :))) (oczywiście,że rękoma...rękami..)
A teraz mamy wieczór....





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz