Po dziewięciu tygodniach rozprawiłam się z moją orzechówką. Miałam to zrobić dużo wcześniej, ale jakoś tak zeszło. Nie miało to jednak wpływu ani na smak ani aromat - przeciwnie. Teraz, na świeżo kolor ma miodowy, a dokładnie miodu faceliowego. Ten kolor to zasługa mielonych przypraw, które dodałam. I chociaż przefiltrowałam przez gazę, co do łatwych nie należało, bo ta "zapychała" się co i rusz, to klarowności i tak nie uzyskałam. Dobrze, że tej gazy miałam sporo w zapasie.
A cała operacja przejścia z "materii nieożywionej" do "ożywionej" ;)) tak wyglądała
W smaku wyborna, charakterystyczna - nieco gorzkawa, wyraźnie orzechowa z dobrze wyczuwalną nutą przypraw. Mogłaby być ciut słodsza jak dla mnie. Ale spełnia swoje zadanie! Rozgrzewa w żołądku natychmiast po zastosowaniu. :)) No a teraz na leżakownie czas. Bo z tego co piszą doświadczeni w temacie potrzeba około roku dla uzyskania tego najwłaściwszego smaku i aromatu. Zobaczymy...
Ten jarmuż to z nieba mi spadł! Weszłam niby przypadkiem do osiedlowego sklepiku... i co ja widzę? Piękny, świeżutki, zieloniutki i uśmiechający się do mnie. No to zakupiłam i... odetchnęłam. ;)) Bo całe popołudnie głowiłam się co to jutro na ten obiad znowu zrobić?! Tym bardziej, że jutro czeka mnie dość intensywny dzień i nie będzie czasu na pichcenie. A tu taka niespodzianka...- jarmuż! ;))) Zatem dzisiaj przygotowałam jarmuż w postaci pesto, a jutro tylko makaron do gara i obiadek palce lizać...! A do tego jeszcze zdrowo ;)) Pesto z jarmużu - 0,5 kg jarmużu (tyle było w paczce i tyle zrobiłam) - 8 sztuk sztuk suszonych pomidorów z oliwy - 3 ząbki czosnku (dość sporawe) - 1/2 szklanki nasion słonecznika -1/4 szklanki oleju konopnego - sok z 1/2 cytryny - sól, czarny pieprz - odrobina chili Jarmuż porządnie umyć i oderwać liście od twardych łodyżek. Liście drobno posiekać nożem. Tak przygotowany włożyć do wysokiego naczynia, dodać pozostałe składniki i szybko zblendować. Słonecznik uprażyć wcześniej na suchej patelni.
Wygląda jakby było za gęste, ale takie ma być. Bo jutro w połączeniu z makaronem i jeszcze odrobiną oleju oraz sera będzie akurat. :)
W tej postaci może być też jako smarowidło do chleba. Pychota, na prawdę! :)
Od poniedziałku urlopuję. Doczekałam się i jestem szczęśliwa, bo ciągnęłam już ostatkiem sił, na rezerwie. Teraz odpoczywam, odsypiam i odreagowuję. Śpię po 10-12 godz. , a mogłabym i więcej, ale rozsądek nakazuje wstać. Z początku trochę sprzątałam, trochę gotowałam - nawet pierogi gryczane poczyniłam - cośtam w ogrodzie podłubałam, ale pomyślałam sobie, że po co?, że dość!, że przestań! No i teraz "leżę" odłogiem.
Z tym leżeniem to tak nie do końca, bo ja nie umiem leżeć i raczej aktywnie spędzam wolny czas, a zwłaszcza urlop - no nie umiem inaczej! Chyba bym wzięła i zeszła! Dzisiaj np. wycieczka rowerowa po najbliższej okolicy i zaliczony obiadek po drodze.. Zwróćcie uwagę na niebo, ani jednej chmurki, ani jednej... Pogoda jak marzenie! I tak od początku maja! U nas to ewenement. Prawie każdy dzień jest gorący, a czasem wręcz upalny. Dzisiaj np. 27 st.C. Woda w Zatoce ciepła jak zupa. Wieczorami staram się chodzić na spacery brzegiem morza. Wyobrażacie sobie jak jest cudnie...?! Jedynie, jak dla mnie ludzi zbyt wiele, no ale to sezon przecież, więc o czym ja tu gadam! A w przyszłym tygodniu być może uda się wyskoczyć na Kaszuby, na kilka dni?! Zobaczymy. Jestem dobrej myśli. Kije i sportowe buty czekają już w blokach startowych ;))) Fotki z dzisiejszego dnia
Udanego końca wakacji życzę wszystkim moim Czytelnikom :)
Kotlety mielone z cukinią polecam wszystkim tym, którzy są na diecie albo dbają o linię. Składniki : - pierś z indyka - 4 cukinie (małe) - 2 cebule - 4 ząbki czosnku - świeże liście szałwii (z mojego ogródka) - sól, pieprz, olej i 1 łyżka masła Cebulę, 2 ząbki czosnku i starte cukinie usmażyć na oleju z łyżką masła - nie solić. Mięso zmielić z liśćmi szałwii, doprawić, dodać wyciśnięty przez praskę pozostały czosnek. Dla nadania kotletom charakteru czosnek podzieliłam - jedną część usmażyłam z cebulą, a drugą dodałam na surowo. Wyszło pysznie. Kotlety upiec w piekarniku w temp. 180 st. C, czas 35-40 min
W środku mięciutkie i soczyste...
Nie wszystkie kotlety zmieściły się do piekarnika, te które zostały poszły na patelnię
Smacznego Wszystkim :)
Rano było pięknie, z przyjemnością popracowaliśmy w ogrodzie, a teraz pada. Ale temp. 24 st.C wszystko rekompensuje :)
Kolejni goście odjechali a następni przyjechali. Ludzie korzystają z pięknej pogody, urlopują, relaksują się. Upał nie odpuszcza, pogoda jak marzenie, a w urlopie piękna pogoda gwarantuje dobry wypoczynek, szczególnie tu nad morzem. A u nas z powodu wysokich temperatur i chronicznego braku deszczu brakuje również wody w kranach. Ci co mieszkają poniżej podlewają namiętnie swoje ogródki, i dlatego na naszą górkę woda nie dociera - za słabe ciśnienie. I tak prawie codziennie w godzinach popołudniowych... :/ Dzisiaj od rana krzątanina, porządki w domu i na posesji. Praca rozłożona w czasie, bo mycie okien przez Marudę :) miało miejsce w tygodniu. Dzisiaj natomiast wymiana pościeli, odkurzanie i mycie oraz pranie. Z tym praniem to już końca nie było, nazbierało się nie tylko pościeli, ale i ręczników, ścierek i innych takich tam. Ostatnio pralka chodzi niemal codziennie, ale to chyba u wszystkich. A teraz mamy relaks. Jest cudownie, wieczór piękny, spokojny i nieco chłodniej. I jeszcze coś.... ;) Pewna dzielna gospodyni Myła okna jak mistrzyni Mucha wstrętna się zwiedziała I natychmiast przyleciała Gospodyni się zjeżyła Bo ta wszystko jej upstrzyła Wzięła packę dopieprzyła Żywot muchy zakończyła
A dla spragnionych chłodu kilka ujęć tegorocznej zimy, która przyszła dosyć późno, ale była taka jak trzeba!
To jest moja ulica...
Semifreddo poczynione dzisiaj, ale jeszcze się chłodzi, a przepis z bloga "Kwestia Smaku".