Translate

poniedziałek, 2 lipca 2018

Było dziwnie...


Wiatrzycho szalało od piątku, gnało ciężkie stalowe chmury z północy i północnego wschodu. Najbardziej dało się we znaki w sobotę, w porywach była setka jak nic!
Niedziela ciut spokojniejsza, z nadzieją na deszcz. Ale wiadomo czyją matką jest nadzieja! 
Ani kropli! Nic! Nulla! Biedny, spragniony ogród , który cierpi z powodu suszy i tym razem nie doczekał się nawodnienia ani porządnej kąpieli. Rośliny codziennie dostają wody punktowo i jakoś sobie radzą, ale trawa niestety nie - można sobie wyobrazić jak wygląda. 

Wrócę jeszcze do niedzieli, bo zdarzyło się - jak dla mnie - coś dziwnego?!

Tak wyglądał niemal cały dzień:
  Jak widać, ogólnie mało optymistycznie - szaro, nieprzyjemnie i bardzo wietrznie...



W ciągu dnia zdarzały się też przebłyski, ale były to tylko momenty...

Około godz. 21-szej nagle chmury rozstąpiły się ukazując......?! "marsowe" słońce?!
To było dziwne zjawisko, nigdy wcześniej nie widziałam tak intensywnego zachodu słońca, a obserwuję bardzo często. Dom zwrócony jest w stronę północnego zachodu, więc siłą rzeczy.
Zresztą zobaczcie sami :)


 W domu zrobiło się dziwnie i trochę przerażająco
Ja wiem, że wieczorem światło słoneczne jest silniejsze i przybiera bardziej intensywną barwę, ale to wczorajsze było niespotykane. Zdjęcia nie oddają w pełni stanu rzeczywistego.


6 komentarzy:

  1. W sumie niefajny dzień zakończył się pięknym zachodem słoneczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę,że Mars maczał w tym palce... ;)

      Usuń
  2. Miło Cię 'znowu widzieć' I Twój zachód :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jest taka nerwowa atmosfera, wydaje mi się, że to właśnie anomalie pogodowe tak wpływają na ludzi (a wiatry to już szczególnie depresyjne są... :(. Jesli zachody obserwujesz częściej to na pewno dostrzegasz te różnice.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala, to było dziwne! Czułam się bardzo nieswojo, i masz rację z tym wpływem pogody na samopoczucie, jesteśmy przecież częścią natury... :)

      Usuń