Mówię całkiem poważnie - trzeba zacząć! Budowę Arki.
Przemoczona do suchej nitki, biegnę z pracy na przystanek autobusowy. Spotykam znajomego i się kłaniam:
- Dzień dobry Panie Adamie, to co jedziemy?
-Noooo! Jedziemy, jeszcze nie wiem gdzie , ale jedziemy!
- Jak to "nie wiem gdzie"?
- To pani nie wie co się stało? Główna ulica jest zalana tak, że musieli zmienić trasę autobusu, a tak naprawdę to zmieniali już kilka razy, bo i inne ulice też zalewa.
Leje nieprzerwanie od kilkunastu godz. Zalało niektóre ulice i posesje wraz z garażami. Jest tyle wody, że ziemia nie "przyjmuje". Wdać to np. na polach.
Lato było mokre, w zasadzie dni ze słońcem można było policzyć na palcach u jednej ręki.
Wody więc nie brakuje. U mnie jest nie najgorzej, z górki spływa i posesji nie podtapia. Tym na dole serdecznie współczuję. Przy głównej są takie dwa newralgiczne punkty, gdzie przy większej ulwie zawsze wzywają straż pożarną do wypompowania. Do Urzędu niby monitują, bez skutku jak widać. Syty głodnemu nie wierzy. I prawda to, święta. Wszędzie tam gdzie mieszka radny albo sołtys są porządne ulice, chodniki i oświetlenie! A reszta niech się buja.
A to polska właśnie -jak mówił Poeta.
https://www.youtube.com/watch?v=jnUdjoyQGT0
zaliczyłam kiedyś takie zalanie garażu, piwnicy i kotłowni. Woda na dwa pustaki, puste, zakręcone słoiki pływające i siedzący na desce pływającej kot.....
OdpowiedzUsuńz tymi u władzy masz rację, kazdy dba najczęściej o siebie.....
zamiast zająć się tym jak trzeba, w sensie właściwego odprowadzenia wody, czy dokończenia budowy ulic, to bez przerwy ładują forsę w naprawianie szkód...
Usuńbyłam na wiejskim... wiec doły mammmmmmm
Usuńczyli wszędzie jest tak samo.... :(
UsuńWspółczuje bardzo.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że przy każdym większym deszczu ludzie czuwają, nie śpią spodziewając się najgorszego...
Usuń