We wtorek po południu zaczęłam się trochę kiepsko czuć. Pojawił się (słabiutki) nieżyt górnych dróg oddechowych, trochę łamanie w kościach i kachu, kachu - od czasu do czasu. Wieczorem wypiłam 2 herbaty lipowe z sokiem malinowym, w nocy porządnie się spociłam i w środę wstałam jak gdyby nigdy nic.
W środę, zamiast na bieganie, wybrałam się na rower...głównie przez ten nieżyt. Trasa rowerowa wiodła, w jednej połowie, przez tereny spokojne, osłonięte od wiatru i pięknie zielone. Druga natomiast, na otwartej przestrzeni, z wiatrem prawie urywającym łeb i dużą ilością różnogabarytowych aut. Do domu wróciłam po dobrej półtorej godzinie, spocona i przewiana do szpiku kości!
Na kolację, profilaktycznie, zaserwowałam sobie aż 4 ząbki czosnku, na razowym chlebie polane oliwą z oliwek. Ma on, jak wiadomo, działanie antyseptyczne...a podobno działa nawet jak afrodyzjak (więc nie wiem dlaczego dostałam eksmisję z sypialni)??!!. He he!
W czwartek pod wieczór to już mnie wzięło porządnie! Suchy, męczący kaszel i duszność, umiarkowana.
Dzisiaj siedzę (a właściwie leżę) i zdycham...no i się kuruję! Inhalacje, ziołowe herbaty, dieta lekkostrawna i ...czosnuś :))))))))))))
A wszystkiemu winna ta okropna pogoda ;)))
Łomatko....dobrze, że nie zaczęłam jeszcze biegać :)))))
OdpowiedzUsuńZdrówka Maminko :*****
Źle zaczęłam...w nieodpowiednią pogodę i za ostro :)))
UsuńDzięki bardzo Julio:***
i podobno dalej ma być okropna.... czyli bezstresowo możesz się w domku kurować :)
OdpowiedzUsuńzdrowia i zdrowia :)
Nawet gdybym chciała cokolwiek, czy gdziekolwiek to i tak nie dam rady...zatyka mnie w mojej klateczce z piersiami :)))
UsuńDzięki Jagienko :)
przesiliłaś? czuję się trochę winna, bo Cię mobilizowaliśmy, a może trzeba było stopować: TYLKO SPOKOJNIE, TYLKO SPOKOJNIE, i to krzykiem ? zdrówka,
OdpowiedzUsuńpodrzucić Ci czosnek, mam takie długie listki w ogrodzie ;)
przesiliłam...i nie czuj się winna, bo ja to z tych , którzy muszą doświadczyć na własnej skórze :))
UsuńO czosnek poproszę...wysłałam dziś, z koszyczkiem, gołębia pocztowego do Ciebie, więc nie żałuj ;))
No takie pogody dziwne bo ciągle człowiek musi kurować się.Buziaki i szybko do zdrowia.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRobię co mogę, ale zaraza musi swoje odsiedzieć ;))
UsuńDziękuję bardzo :)
Wiadomo, że sport... szkodzi:-)
OdpowiedzUsuńPS. Fajne i kolorowe te papucie.
I mnie obiło się o uszy ;))))
UsuńPs. zakupiłam w Polu...markecie :))
Jak widać sport to zdrowie :(
OdpowiedzUsuńkiss i wracaj szybko do siebie i do sypialni :P
Podobno intensywny wysiłek fizyczny powoduje krótkotrwały spadek odporności. Jest więc nadzieja, że jak odchoruję swoje to będę jeszcze śmigać.
Usuń:***
Wysylam ciepelko i sloneczko,u nas juz lato pelna geba wiec sie podziele:)
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia,szybciorem:)
Zeby czosnek dzialal jak afrodyzjak to powinno sie go jesc ze swoja polowka;)
A jesli jesz czosnek sama to on nie dziala jak afrodyzjak tylko odstrasza wampiry:)
Sciskam:)
Przyjmuję i biorę garściami, bo u nas jak zwykle..biednemu zawsze wiatr w oczy :)
OdpowiedzUsuńTo muszę jeść jeszcze więcej ;)))))
Ojejku...To ustrojstwo z pierwszego zdjęcia mnie przestraszyło :-/
OdpowiedzUsuńZdrowiej, buziaki :*
Nie taki diabeł straszny, to zwykły inhalator...gdyby nie on, to wylądowałabym wczoraj u lekarza
UsuńDzisiaj, jakby, odrobinę lepiej..z tym, że jestem bardzo osłabiona
:):)
Maminko Kochana, Wracaj szybko do zdrowia :) Przesyłam moc gorących uścisków i Buziaka :* :*
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję :*
UsuńWczoraj wypiłam hektolitry różnych płynów napotnych i zjadłam duuuuużo czosnku... dzisiaj nieco lepiej :)
Kochana. przeforsowałaś się lekko. Na pocieszenie powiem, że chorować już nie będziesz. Ostatnio chorowałam rok temu, włąśnie gdy zaczęłam biegać...
OdpowiedzUsuńWypoczywaj, bieg nie zginie i kuruj się czosnkiem- może miodu Ci podesłąć?
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Asia, ja wiem, że takie właśnie są początki!
UsuńW ubiegłym roku, w styczniu, wykupiłam sobie karnet Open na siłownię i tak się przeforsowałam, że skończyło się zwolnieniem lekarskim i antybiotykiem. Na siłownię chodziłam do sierpnia (z przerwami). Miałam jednak taką kondycję i odporność, że w minionym okresie jesienno-zimowym nie chorowałam.
Ps. zaczyna się odrywać :))
Miałam ciężki tydzień, ale wybieram się na dzicz. Pobiegnę za Ciebie....Ślę słoneczną aurę i miodu sobie nie żałuj...
OdpowiedzUsuńhttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Mój tez do łatwych nie należał...a na koniec jeszcze mnie rozłożyło :/
OdpowiedzUsuńNie żałuję...do poniedziałku muszę stanąć na nogi :)
mam nadzieję, że do tej pory jesteś zdrowa jak rydz! :) Ja zawsze wpadam trochę z opóźnieniem... sorrki! :)
OdpowiedzUsuń