Ostatnio nie piekę za wiele, szczególnie ciast. Zdrowie Marudy i mój "Na skórze nadmiar czekolady - o, tam i tam." - jak pięknie napisała eM - nie pozwala mi na taką rozpustę.
Co nie znaczy, że w ogóle nie zażywam, co to to nie! Bo nawet trucizna w niewielkiej ilości staje się lekarstwem ;). Także, i owszem. Od czasu do czasu. A jakże.
Wertowałam przepisy, szukając łatwego i prostego w przygotowaniu ciasta i akurat
na znajomym blogu pojawił się przepis na jabłecznik. Pomyślałam - no oczywiście!
Sezon jabłkowy w pełni, owoce śliczne, dorodne, smaczne i soczyste.
Tak więc dzisiaj, późnym popołudniem zabrałam się do roboty. Wydawało mi się, że posiadam wszystko - w sensie składniki. Ale niezdety! Zabrakło mi kakała ;)
A, że powodu kiepskich warunków atmosferycznych, nikomu, ale to nikomu - nawet psu! - nie chciało się wychylić nosa, ani innej części ciała i pomaszerować po rzeczone...zmuszona byłam najzwyczajniej w świecie pokombinować! Tzn. za dużo kombinowania to nie było, po prostu dodałam coś od siebie, a to coś to orzechy włoskie, rodzynki i trochę miodu do środka, a na wierzch plastry jabłek, po upieczeniu posypane pudrem. :)
A wyszedł o taki:
wygląda na świetny, do tego kocyk i kieliszeczek nalewki i....żyć nie umierać :) buziaki :)
OdpowiedzUsuńNo i powiem Ci, że dopiero dzisiaj skosztowałam :)
UsuńPyszny! na prawdę! Bardzo wilgotny, z nutą cynamonu i chrupiących orzechów pod zębem... :))Chciało się więcej i więcej, ale rozum krzyczał nieeee!!! ;)))
Och narobiłaś mi apetytu i widzę, że kombinujemy podobnie :) i dygam, bo miło być inspiracją, nawet jeżeli chodzi o nadmiar :P
OdpowiedzUsuńSmacznego :)
Pięknej niedzieli eM ♥
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia MM :)
Usuńłał, MM podziwiam z rozdziawionymi ustami.... jaki cudny pomysł. Podkradnę na pewno :)
OdpowiedzUsuń;)))))
Usuń